smuteczek…
Klusek nam strasznie choruje i w zasadzie nie wiadomo co będzie dalej. Znowu ma infekcję, tyle, że tym razem jest bardzo niebezpiecznie, bo prawe płuco mu się zapadło. Powodem najprawdopodobniej jest infekcja, bo urazu żadnego nie było. On dostał już tyle antybiotyków, że wszystko co w nim bytowało powinno było paść, a tu nic. Robione były wymazy, posyłane do analizy – a następnie leczony był tym na co bakterie były wrażliwe i nic, cały czas wracało i wraca! I jest gorzej i gorzej 🙁 Wczoraj Klusek został w klinice na dwie godziny w namiocie tlenowym, dziś jedziemy znowu go natlenić. Oprócz tego całą aptekę dostał. Mam nadzieję, że to pomoże… Jest na tyle poważnie, że może się skończyć najgorzej…
Jest gorzej niż myślałam. Po natlenieniu dziś, weterynarz postanowił, że należy jednak odciągnąć ten płyn z płuc. Płynu było dużo, bo około 70 ml… i do tego był krwisty, a to może świadczyć o nowotworze, albo o ciężkiej infekcji, albo o urazie 🙁 Po zciągnięciu tego płynu niby zaczął lepiej oddychać, całą drogę do domu awanturował się w transporterze, ale teraz jest taki biedny 🙁
Wygląda na to, że stoi już co najmniej dwoma łapkami na tęczowym moście…
Leave a Comment