Varanasi – święte miasto nad Gangesem

Kolejny raz lotnisko Indiry Ghandi, tym razem lot do Varanasi, miasta w którym hinduiści dokonują rytualnych kąpieli w Gangesie, jak również palą zwłoki na ghatach czyli schodach prowadzących do Gangesu.
 
Lotnisko w Delhi czasem zaskakuje, poniżej rzeźba przedstawiająca dwanaście asan na Powitanie Słońca 🙂

Do Varanasi lecieliśmy liniami Jet Airways, piloci w tych liniach nie bardzo umieją gładko wylądować. 

Natomiast czas na lotnisku w Varanasi zatrzymał się jakoś w latach siedemdziesiątych.

Takim ambasadorem jechaliśmy do hotelu, dostojna maszyna.

 

Ulice zatłoczone i cała masa krówek na nich.

Mieszkaliśmy w hotelu Alka. Czysty to on może jakoś bardzo nie był, ale pokoje były w miarę ok i woda ciepła była! Chociaż jeżeli nie zamknęło się drzwi do łazienki podczas brania prysznica to łóżko też się myło 🙂 Hotel leży nad samym Gangesem, a szczycie ghatów i ten mogę polecić z czystym sumieniem! Po zejściu na ghaty w lewo mamy Harishchandra Ghat, czyli ten na którym palone są zwłoki, natomiast w prawo skręcamy na codzienną wieczorną ceremonię podziękowania za dzień.

Link do hotelowej strony jakby ktoś był zainteresowany http://www.hotelalkavns.com/Default.aspx
Droga do hotelu wiodła przez małe zaułki całe upstrzone kupami (wolałam się nie zastanawiać czy one psie czy ludzkie były).

Hotel oferuje zwiedzanie z przewodnikiem, poniżej możecie sobie zobaczyć co wchodzi w skład poszczególnych pakietów. Cena też rozsądna.

Towarzyskie spotkania na ghatah.

Buziak od ‘świętego’ 🙂

Odziani w powietrze

 

Ten chłopczyk wypisz wymaluj jak eunuch z haremu 😛 Przynajmniej ja go tak odbieram, może to wpływ amerykańskich filmów.

Harishchandra Ghat – to ten ghat na którym pali się zwłoki. Widziany tylko z daleka, bo z bliska nie można robić zdjęć. Nie dziwi mnie to zupełnie, bądź co bądź pogrzeb to intymna sprawa, mimo, że na oczach setek ludzi.

A tu już płyniemy na ceremonię podziękowania za dzień.

Prowadzą ją bramini. Jest to dość skomplikowany rytuał z kandelabrami z zapalonymi  zniczami.

A tu ja z kwiatkami, które puszcza się na rzekę pod koniec ceremonii.

Ranek

Na ghatach codziennie rano dokonywane są rytualne kąpiele. My nie skusiliśmy się jednak 🙂 Aczkolwiek jest sposób na to aby wykąpać się w Gangesie i mieć taki wyczyn na swoim koncie. Trzeba po prostu pojechać do jego źródeł gdzie woda jest jeszcze czyta 🙂 No a Ganges to Ganges więc tam też się liczy!

Poniżej hotelowe prześcieradła suszą się po praniu 🙂 Niesamowite jest to, że żadnych parchów nie dostałam po noclegach w hotelach tam. Chyba, że jeszcze nie wylazły 😛

Varanasi to najbrudniejsze z miast jakie widziałam w Indiach, ale ma swój niesamowity urok. Nad samymi ghatami uliczki są wąskie i ładne, mimo, że zasrane kompletnie.

Obrządek palenia zwłok zrobił na mnie ogromne wrażenie. Czytałam w wielu miejscach, że jest tam straszny smród. Nie wiem może mam nieczuły nos, ale dla mnie to raczej miało ‘zapach’ palonego mięsa po prostu. Nie jest to coś strasznie odrażającego. 
Na stosach pogrzebowych nie pali się dzieci, kobiet w ciąży i ludzi, którzy zmarli na skutek ukąszenia przez kobrę – a to dlatego, że ich uważa się za czystych i im oczyszczające płomienie stosu nie są potrzebne do przejścia na drugą stronę. Takie zwłoki obwija się w całun, przywiązuje do nich kamienie i zatapia na środku Gangesu. Cała reszta musi się oczyścić z grzechów w ogniu. 

Share: