Szczerze powiem – nie jestem wielką fanką Formuły pierwszej. Ze sportów motorowych dużo bardziej kręci mnie WRC! Szuter, błoto, śnieg – to jest to.
Jeżeli chodzi o F1 zdarzało mi się oglądać wyścigi jak mieszkaliśmy w Polsce w weekendy do śniadania 🙂 ale żeby jakoś strasznie śledzić to nie!. Oczywiście znam nazwiska i zespoły konstruktorskie (tak ich nazwę – nie wiem czy dobrze czy nie), ale nie wszystkie – szczególnie nazwiska nie zawsze zostają w mojej pamięci. Szczególną sympatią darzę chłopców z teamu Red Bull, takie sympatyczne buźki mają 🙂
Kupiliśmy bilety w tym roku na wyścigi, ale zupełnie nie ze względu na wyścigi, ale na koncerty powiązane z wyścigami! W sobotę po eliminacjach grał MUSE – uwielbiam ich, a w niedzielę po wyścigu DEPECHE MODE. W czwartek i piątek też były jakieś koncerty, ale nie moja bajka. Jak dowiedzieliśmy się kto gra, to postanowiliśmy, że trzeba zaopatrzyć się w bilety. W tym roku wprowadzono nową kategorię biletów na tzw. Abu Dhabi Hill – jest to miejsce na trawie na wzgórzu które znajduje się w środku toru!
Bilety w porównaniu z całą resztą były tanie gdyż na sobotę i niedzielę kosztowały tylko 540 dirhamów (jakieś 455 złotych) – musicie przyznać, że cena super – biorąc pod uwagę, że za tą kwotę można było zobaczyć eliminacje, wyścig i dwa koncerty!
Byłam zaskoczona organizacją. Tutaj wszelkiego rodzaju wpadki już mnie nie dziwią i byłam przygotowana na kompletny chaos, a tu miła niespodzianka. Dojazd do parkingów oznaczony na piątkę, autobusy dowożące z parkingów na miejsce regularnie kursowały – wszystko działające sprawnie jak w szwajcarskim zegarku.
W sobotę wybraliśmy się tylko na koncert, eliminacje jakoś nas nie skusiły 🙂 Razem z przyjaciółmi wyruszyliśmy koło 5 z Dubaju. Już po wejściu na Du Arena gdzie odbywał się koncert dostaliśmy darmowe wejściówki do Golden Circle (strefa zaraz pod sceną). Panu, który je rozdawał, trzeba było tylko udowodnić, że jest się fanem. Trzy albumy Muse w moim telefonie wystarczyły 🙂 Koncert był na prawdę boski. Chłopaki dały z siebie wszystko i zagrali chyba wszystkie moje ulubione starsze i nowsze kawałki 🙂
W niedzielę postanowiliśmy, że jednak pojedziemy zobaczyć chociaż kawałek wyścigu. Dotarliśmy już na samą końcówkę, może 2 ostatnie okrążenia, ale słyszeliśmy więcej 🙂 10 minut w tym oszałamiającym hałasie sprowadziło niewielki ból głowy!!! Jeżeli w przyszłym roku wybierzemy się na cały wyścig, muszę sobie sprawić słuchawki chroniące przed hałasem. Szczerze mówiąc miałam świadomość z jaką prędkością oni jadą, ale mieć świadomość, a zobaczyć to zupełnie inna sprawa! Oni śmigają! To jest niewyobrażalne.
Fajerwerki dla wygranego były piękne. Ja w ogóle kocham fajerwerki, ale te na prawdę były ładne. Dość długi i widowiskowy pokaz!
No i czas na kolejną atrakcję 🙂 Depeche Mode! Tym razem nie załapaliśmy się na golden circle, bo czekaliśmy na znajomych przed wejściem na arenę. Ale to nic koncert z dalszej odległości też był super!!! A ‘Personal Jesus’ pod arabskim niebem wybrzmiał nawet lepiej 🙂 Zagrali większość swoich wielkich przebojów. Można zaliczyć ten koncert do udanych, no i lubię śpiewającego Martin’a Gore’a 🙂
Mam nadzieję, że w przyszłym roku koncertowa część wyścigów będzie równie zachęcająca 🙂 A jeżeli będzie i kupimy bilety, to myślę, że tym razem obejrzymy cały wyścig 🙂