Rub’ al Khali zwana inaczej Empty Qarter

Rub al Khali to największa na świecie piaskowa pustynia. Pokrywa ona prawie całą południową część półwyspu arabskiego (około 650 tysięcy kilometrów kwadratowych) i jest jednym z najbogatszych w ropę naftową regionów świata. Są tu tylko wydmy, od czasu do czasu wyschnięte słone jezioro i nic więcej (no oprócz ropy). Zabłądzić jest bardzo łatwo, co przy panującym tu super suchym klimacie i temperaturach dochodzących do 60 stopni Celsjusza może okazać się przygodą ostateczną. Jest to jedno z tych miejsc gdzie dobry GPS to podstawa!
 
A sama pustynia jest piękna, majestatyczna, ale również budząca grozę! Wydmy są waniliowe w kolorze, czasem z lekkim pomarańczowym nalotem. Dna wysuszonych słonych jezior bywają brunatne do czarnych, a do tego wszystkiego niebieskie niebo – całość tworzy magiczną harmonię. Niby monotonia barw, a jednak ciesząca oko.
 
Wydmy tutaj są zupełnie inne od tych w okolicach Dubaju czy Al Ain, gdzie do tej pory jeździliśmy. Te tu są ogromne, poprzecinane głębokimi nieckami i nie bez powodu mówi się, że to nie jest miejsce dla początkujących. Teren jest trudny i na prawdę łatwo o dość duży kłopot lub tragedię. 

Zostaliśmy zaproszeni na tą wyprawę przez Offroad zone – fajny sklepo/warsztat specjalizujący się w przerabianiu/ulepszaniu autek. Chłopaki kochają Jeep’y Wranglery więc wpasowaliśmy się idealnie. Na 25 aut wranglerów było 19! Muszę powiedzieć, że szkoda że Liwa (tak nazywa się główna miejscowość tamtego terenu) leży tak daleko. Z Dubaju to ponad 300 km, ale wrażenia bezcenne!

Po całym dniu jazdy (najpierw na miejsce, a potem na pustyni) rozłożyliśmy obóz. Z dala od jakichkolwiek osad oraz źródeł światła, nocne niebo rozświetlone było miliardami gwiazd. Księżyc w nowiu więc również nie przeszkadzał w upajaniu się widokiem. Było widać nawet te najmniejsze i najsłabiej świecące punkciki na niebie – chociażby dla tego doświadczenia warto tam było pojechać. Leżeć i gapić się na gwiazdy mogłabym zawsze. A kiedy widać ich tak wiele jestem pewna, że ktoś tam, gdzieś na dalekiej planecie, też leży i gapi się na nie i rozmyśla o innych cywilizacjach. Bo na pewno tam jeszcze ktoś jest – jeżeli nie, to byłoby to absolutne marnotrawstwo przestrzeni – nie uważacie?!

Konwój w drodze…

 

Po drodze mijaliśmy muzeum samochodów Szejka Rainbow. Kiedyś muszę tam koniecznie wrócić, a wtedy podzielę się z Wami zdjęciami i wrażeniami. Teraz tylko jedno ogromne autko, a mianowicie Land Rover Defender.

 

 Tutaj już na pustyni… zanurzamy się w odmętach Rub Al Khali…

 

Długo się zastanawiałam co przypominają mi te wydmy. Cały czas coś ‘deserowatego’ i słodkiego chodziło mi po głowie… I dziś oglądając i wybierając zdjęcia mnie olśniło!!! One wyglądają jak karpatka robiona przez moją siostrę 😀

Napotkaliśmy też ogromną równinę – pozostałość po istniejącym kiedyś tam słonym jeziorze, a nawet ostatki tego jeziora.

 

Oczywiście wszyscy rzucili się do robienia zdjęć…

 

Widoki niesamowite, a wydmy ogromne, są i takie które mają ponad 800 metrów wysokości!

Widok ze szczytu w dolinę

 

Konwój – prawie w całości

 

Jeepy, Jeepki, Jeepunie… 😀

Błogość… Pustynia to dla mnie ucieleśnienie spokoju…

Ktoś się musiał zakopać, a w tym wypadku powiesić na załamaniu wydmy.

 

 Nie ma jak to pohasać w poprzek ścianki.

 

Obóz, wieczorem ognisko, grill, przeciąganie liny, shisha…

I wspinaczka piaskowa

A oto nasz poranny gość. W nocy zresztą była ich cała masa – gości znaczy się, różnych, bo tropów dookoła namiotu naliczyłam około 10 różnych, w tym jakiś myszkowych też.

Pustynia o poranku. Około 9 rano było już 28 stopni i zapowiadał się bardzo upalny dzień (data 01.03).

Hotel Qasr al Sarab – ładnie się tam prezentował w oddali

 

Droga do domu… korzystając z okazji, że już jesteśmy w okolicy pojechaliśmy okrężną drogą przez Liwa

Liwa to oaza, i muszę powiedzieć, że faktycznie okolica obfitująca w gaje palmowe oraz pola uprawne.

Po drugiej stronie ulicy zaczyna się już Empty Quarter, bezkres piasku…

Na zachód i południowy zachód od Abu Dhabi w kierunku Madinat Zayed ciągnie się płaska dolina wyschniętego jeziora. Niesamowity widok, gdyż cały teren jest płaski jak stół! Tam też buduje się pierwsza nitka kolejowa w Emiratach oraz wielka elektrownia słoneczna Al Shams (co oznacza po prostu słońce).


Tak zakończyła się nasza przygoda z Empty Quarter. Ale na pewno nie był to pierwszy i ostatni raz! Mam nadzieję, że wrócimy tam jeszcze wielokrotnie!

Share: