Jest w Dubaju parę śniadaniownio – lunchowni 🙂 To znaczy lokali otwartych w godzinach od 8-9 do 4-5. Zacznę od moim zdaniem najlepszej z nich. Ta akurat restauracja nie reklamuje się absolutnie nigdzie – mają swoją stronę na twarzoksiążce, ale jak się ich nie zna to przeca się nie szuka tam akurat restauracji.
Browsing Category
Archive Nepal był absolutnie boski! (jak zwykle zresztą – przyroda piękna, góry zaśnieżone, ludzie przemili, momosy pyszne).
Rowerowanie w Himalajach polecam każdemu – wyprawa życia 🙂
Moje nogi wyglądają tak jakbym znowu miała 13 lat 🙂 takie darmowe ‘spa’ hihi
Było wyczerpująco ale warto było 🙂
Mały skrót wycieczki
Jutro Black Sabbath a pojutrze Tajlandia 🙂
Przepraszam za brak zdjęć na FB ale z netem był problem – a może z FB bo nie mogłam się zalogować do blogowego konta (jak już udało się znaleźć wifi) :/ Na instagramie znajdziecie kilka zdjęć – tam udało mi się je wrzucić 🙂
Buziaki
Wspomniana przeze mnie wycieczka na Musandam – półwysep w Omanie. A w zasadzie na wody dookoła niego 🙂 Sam półwysep kończy się cieśniną Ormuz, która łączy Zatokę Perską (tutaj zwaną Arabską) z Zatoką Omańską (na morzu Arabskie). Jest to ta cieśnina, której blokadą grozi Iran czasami.
Dwa tygodnie temu wybraliśmy się na półwysep Musandam w Omanie, w zasadzie nie na sam półwysep tylko na wody go otaczające. Na tutejszym Grouponie zakupiliśmy wycieczkę łódką w tamte strony. Jest tam również największy i najpiękniejszy fiord tej części świata, zwany również Norwegią bliskiego wschodu i zatoki perskiej. Ale o tym innym razem, dziś będzie o targu rybnym.
Wspomniałam w poście z Panem Jaszczurem, że jedziemy na wakacje.
Jedziemy, człowiek musi czasem odpocząć w innej rzeczywistości i otoczeniu.
Jedziemy, człowiek musi czasem odpocząć w innej rzeczywistości i otoczeniu.
Plan jest taki – najpierw krótki trek rowerowy w Nepalu, wskok do Dubaju po zmianę rzeczy oraz na koncert Black Sabbath a potem wziuuu do Tajlandii przez Singapur.
Jakieś dwa lata temu zamknięto plażę w JBR (czyli Jumeirah Beach Residences). Informacja jaka pojawiła się na parkanach ogradzających teren zmroziła krew w żyłach niejednego Dubajczyka. Oczywiście byli też tacy co twierdzili, że to super sprawa. Ja zaliczałam się do tych sceptycznie nastawionych do pomysłu – a pomysł był ‘jedyny słuszny’ – budujemy nowe centrum handlowe!!! Jakby i tak nie było ich już setki! No cóż można było uronić łzę lub dwie – to se nie wrati pomyślałam i zaczęłam szukać nowej plaży 🙂
Po dwóch latach stukania, pukania, koparek, betoniarek i innych sprzętów ciężkich w okolicach wspomnianej plaży pojawiło się nowe centrum handlowe… ale zaskoczenie było ogromne! Gdyż nie jest to kolejny moloch tupu Dubai Mall, czy Mall of the Emirates – nie nie, tym razem jednak ktoś poszedł po rozum do głowy!
Nowe centrum handlowe to raczej zespół butików ze wspólnym podziemnym parkingiem (drogim jak cholera, ale cóż nie można mieć wszystkiego – chociaż wcześniej parking przy plaży był darmowy). W jednopiętrowych pawilonach mieszczą się restauracyjki, lodziarnie i wszystko czego człowiekowi potrzeba na wakacjach (lub w weekend na plaży).
Powyżej kawiarenki, a to czerwone na pierwszym planie to tartanowa bieżnia do joggingu 🙂
Wygląda to bardzo ładnie i jest bardzo funkcjonalne.
Wzdłuż bieżni porozstawiane są również przyrządy do ćwiczenia. Zdjęcie zrobione z daleka, chodzi mi o to coś z żółtymi rączkami po lewej od ławki.
Jest tutaj również wieczorne kino plażowe! A sama plaża oprócz piasku i wody to place zabaw dla najmłodszych, jest też kawałek trawnika na którym można się rozłożyć jak się nie lubi piasku. Plac zabaw na wodzie.
Oraz toalety, prysznice i przebieralnie, które mieszczą się w tych kopulastych budyneczkach na zdjęciu poniżej. Jest kilka takich zespołów prysznicowo – przebieralniowych. I co ważne są one zaprojektowane przez naszą rodaczkę!!!! Ładnie jej wyszły prawda?
Między sklepikami a plażą właściwą (hihi) znajdują się piaskowe rzeźby.
Dubajskie ikonki też znalazły swoje odwzorowanie w piasku.
Nawet serpentyny autostrad są!
A ta poniżej chyba najbardziej mi się podoba. Nie mam pojęcia jak go zrobili, bo on jest pusty w środku!
Centrum handlowe z plażą zaskoczyło chyba wszystkich! Na prawdę dobrze zagospodarowana przestrzeń publiczna. Jak w uruchomią tramwaj (podobno ma to nastąpić w grudniu), będzie bardzo ułatwiony dostęp do tej plaży. Dla wielu będzie to oznaczało możliwość pozostawienia auta w domu 🙂
Pisałam kiedyś o nawiedzonym mieście w Ras Al Khaima, tu możecie znaleźć link do tamtego posta. Dziś pokażę Wam nawiedzony dom, a w zasadzie pałac. Znajduje się on również w Ras Al Khaima. Chyba mają tam niemały problem w duchami 😉
Pałac ten został wybudowany 22 lata temu za niebagatelną kwotę, bo za 500 milionów dirhamów! Jest to przedziwny architektonicznie twór i ogromne gmaszysko. Podobno niedługo po wprowadzeniu się tam mieszkańców zaczęły się dziać różne, niewytłumaczalne rzeczy typu przesuwające się meble. To przestraszyło właścicieli tak, że porzucili dom i do dziś stoi on pusty.
Mówią, że czasem widać twarze dzieci w oknach oraz, że te dzieci wołają do ludzi. Podobno nawet strażnicy nie zostają tam na noc, zamykają wszystko na 4 spusty o zachodzie słońca i idą do domu. Człowiek którego spotkałam nieopodal pałacu wyglądał na faktycznie przestraszonego kiedy zapytałam go czy ktokolwiek spędza noce na terenie pałacu – powiedział cytuję ‘No ma’am real ghost problem here’.
Znalazłam jeszcze jedną historię tego miejsca – podobno teren na którym stoi pałac należał do dżina i ludzie zbudowali ten dom bez jego zgody, za co on zaczął się mścić. Niebywała jest wiara tutejszych ludzi w dżiny!
Kolejna związana z tym miejscem historia jest taka, że nie musisz szukać drogi do tego miejsca ono znajdzie Ciebie! Po części jest to prawda, gdyż trudno nie zauważyć tego budynku jak już się jest na właściwej drodze. Stoi on na wzniesieniu, ogromny, ponury a inne domy w oddaleniu, jakby w przestrachu. Rzuca się ‘chłopak’ w oczy.
Na poszukiwania nawiedzonego pałacu wybraliśmy się większą ekipą. Patrząc od prawej mamy Magdę i Tomka z www.podróżne.tk, potem jestem ja, i po lewej Marcelina z vloga o życiu w Dubaju (znajdziecie ją na youtube). Wiadomo, jeżeli zapuszczać się w miejsca gdzie straszy to tylko ze sprawdzoną ekipą!
Przedziwna jest też konstrukcja. Architekt tego budynku chyba lubi dziwne twory. Budynek jest nieregularny, z masą nisz, wypustek i innego tałatajstwa.
Co się niewątpliwie odbija na równie nieregularnym wnętrzu. Weszliśmy do środka przez drzwi do garażu, gdyż główne okazały się zamknięte. Większą część parteru zajmuje ogromny hol. W pokojach przylegających do holu znajdują się stare meble, rzeźby i inne przedmioty typu ten wielki dzbanek.
I kolejny dzbanek, ten taki typowy jak używany tutaj do kawy, tyle, że dla giganta 🙂
Cała klatka schodowa, jak również większość pomieszczeń, jest wykafelkowana. Przedziwne to jest, rozumiem kafle na podłodze, ale na ścianach!? Ok w łazience, kuchni, ale w pokojach?! Paweł się śmiał, że skoro cały budynek jest dziwaczny i w sumie budzący grozę, to może te kafle były po to aby…
łatwiej było z nich zmyć krew 😛 Po paru sadystycznych mordach nie było by dziwne gdyby zaczęło straszyć – to oczywiście żart i konfabulacja wywołana przedziwną atmosferą tego miejsca!
Wszystkie drzwi są miastenie rzeźbione. Moim zdaniem są bardzo ładne i w sumie mogłabym mieć takie w domu. Do odpowiednio zaprojektowanych wnętrz pasowałyby idealnie. Wyobraźcie sobie takie w pomieszczeniach w stylu prowansalskim lub rustykalnym.
Sufit holu na parterze kryje w sobie tajemnicę pierwszego piętra…
Żyrandole kryształowe, na ścianach mozaikowe obrazy. Całość jednak dość kiczowata w odbiorze.
Wiele pokojów wygląda trochę jak sale balowe 🙂 Ogromnie ciekawi mnie to jak wyglądały te wnętrza jak dom był jeszcze zamieszkany. Podejrzewam, że stały tu meble w stylu Ludwika XIV jakie można tu znaleźć w sklepach.
Zresztą jak widzicie w składziku ostały się jakieś dokładnie w takim stylu. Pałac za czasów świetności musiał budzić podziw, aczkolwiek był obrazem kiczu nad kiczami 🙂
Mozaika na suficie w przedziwnych barwach, powiedziałabym barbiowych. Nie chciałabym się budzić i widzieć czegoś takiego co rano. Fakt jestem zwolenniczką prostych wnętrz, a to wywołuje u mnie mdłości i kłóci się z przyjętym przeze mnie poczuciem estetyki.
Jakby tego było mało marmurowa toaleta i bidet! Różnych łazienek widziałam chyba z 10. Pomieszczeń mieszkalnych naliczyłam ze 20!
O! a to jest kolejna dziwna tajemnica tego domu. Hol pierwszego pietra! Wygląda jak pomieszczenie do odprawiania tajemnych rytuałów. Na tą piramidę pada światło ze studni prowadzącej na kolejne piętro.
A w tej łazience chyba jakieś ptaczory się zagnieździły, a przynajmniej urządziły sobie małą kloakę.
Kolejne pietro, najwyższe. Pokój z lufcikami w suficie oraz znakami zodiaku wymalowanymi na nim.
A tu ta ‘studnia’ o której pisałam wcześniej, przez którą światło wpada na piramidę. W południe kiedy słońce stoi w zenicie musi się tam rozgrywać interesująca gra świateł i cienia.
Rzut oka na czubek piramidy.
Kilka ujęć znaków zodiaku.
Muszę przyznać, że nie widziałam nigdy wodnika ze skrzydłami anioła.
Sufit kolejnego pomieszczenia.
Wanna została wytargana z pomieszczenia obok, które ma ogromne okna. Hmm fajnie brać kąpiel z widokiem na okolicę.
Przedziwne miejsce budzące grozę, trochę podziw, a trochę mdłości wywołane kiczowatością niektórych pomieszczeń. Myślę, że dziwne uczucie, które mi towarzyszyło w tym domu to sprawa zasłyszanych/przeczytanych historii na temat tego miejsca…
…a może to był jednak dżin!?
Czytam sobie ja tu gazetę, a tam same fajne informacje 🙂
1. Za dwa tygodnie otwierają Motylarnię – park z motylami, nie wiem jak to nazwać, ale będzie można zobaczyć 35.000 motyli. Sama motylarnia będzie dodatkiem do Miracle Garden o którym kiedyś już pisałam. Będzie to dziewięć budynków połączonych ze sobą. Nie podali jeszcze ceny biletów, ale myślę, że warto będzie się tam wybrać! Koszt budowy tego parku to bagatela 35 mln dirhamów!
2. W Dubai Mall zainstalowali system, który znajdzie twoje auto na parkingu w przypadku zapominalstwa 🙂 Jak wiecie Dubai Mall to największe centrum handlowe na świecie, parkingi co za tym idzie też są ogromne i jest ich kilka jeżeli nie kilkanaście. Wiele poziomów z różnych stron sklepu – generalnie łatwo się zgubić, a jak ktoś nie ma orientacji przestrzennej to może być to nawet niewykonalne 😛
Zamontowano komputerki w które wklepuje się numer rejestracyjny auta i kamery, które znajdują się na parkingach zaczynają poszukiwania. Następnie użytkownikowi podawana jest lokacja oraz najlepsza droga dotarcia do auta 🙂
3. W końcu wprowadzono nakaz zapinania pasów na tylnym siedzeniu oraz mandat i punkty karne za nie robienie tego. Mandat to niestety tylko 400Dhs, do tego 4 punkty karne – ale zawsze coś. Może przestanę być świadkiem scen mrożących krew w moich żyłach kiedy to dzieciaki przełażą z tyłu do przodu podczas jazdy itp.
4. Tramwaj nasz Dubajski rusza za pół roku! Bardzo mnie to cieszy, gdyż będzie można na plażę dojechać bez konieczności szukania miejsca parkingowego (co często graniczy z cudem!). Opłaty za tramwaj już zostały ustalone i będą wynosiły 1.80Dhs w górę w zależności od ilości przejechanych stref.
Koniec prasówki 😀 Miłego dnia!
Aprons and Hammers – restauracja specjalizująca się w krabach. Na każdym stole stoi pojemnik z młotkami i szczypcami 🙂 Jest ich teraz kilka w Dubaju, ale ja zawsze chodzę do tej na łodzi przycumowanej w Dubai International Marine Club przy Mina Seyahi Beah Resort (prościej mówiąc koło Barasti). Pierwsza rzecz siedzi się na łodzi (może powinnam powiedzieć statku) – są dwa pokłady, jeden wewnątrz z klimatyzacją i taras z widoczkiem; a druga rzecz to ten widoczek właśnie – zdjęcie poniżej. Bardzo ładne okoliczności przyrody do spożywania posiłku.
Wybieramy się niebawem na wakacje. Składać się one będą z kilku etapów. Ten do którego trzeba się przygotować kondycyjnie to trek rowerowy w Nepalu. W związku z tym, że na rowerze nie stacjonarnym jeździłam ostatnio przed przeprowadzką tutaj – czyli ponad 3 lata temu, postanowiłam potrenować. Chociażby po to aby tyłek się przyzwyczaił do siodełka 😉
Na szczęście jest tutaj coś takiego jak Al Qudra cycle path – czyli ścieżka rowerowa, hmmm tor kolarski chyba byłoby lepszym określeniem. Na pustyni pod Dubajem wzdłuż drogi o nazwie Al Qudra wybudowano ścieżki rowerowe. Krótsza trasa ma 18 km, a dłuższa 49 km.
Dla nie posiadających własnego pojazdu jest wypożyczalnia rowerów – w ofercie mają kolarzówki i hybrydy (takie miejsko – góralskie).
Jakby ktoś był zainteresowany powyżej link do strony tejże wypożyczalni. Sezon powoli się kończy, niedługo temperatury sięgną 40 stopni i więcej – podejrzewam, że pedałowanie w takiej temperaturze może być męczące (oj na bank jest) – ale zapaleńców jeżdżących wczesnym rankiem lub późnym wieczorem na pewno się znajdzie!
My jeździmy około zachodu słońca, czyli zaczynamy pedałować koło 6. Ostatnim razem, a mianowicie w poniedziałek (28.04) zrobiliśmy dłuższą trasę – dokładnie 49.76 km w 2 godziny 39 minut. Temperatura powietrza 35-36 stopni i wiatr prosto w twarz – ale daliśmy radę! Musiałam się pochwalić, bo dumna z siebie jestem, w zasadzie z nas 😀
Największy miałam kryzys po jakiś 15 km, ale sama sobie w głowie wstawiłam gadkę motywującą w stylu kto ma dać radę jak nie ja i… przejechałam 🙂
Po drodze podczas pedałowania spotkaliśmy gazele Al Reem – niestety do czasu kiedy udało mi się wyciągnąć telefon z kieszeni ich już nie było 🙁
Oraz spotkaliśmy takiego oto Pana Jaszczura
Odgoniliśmy go od drogi coby go nikt nie przejechał. Od kolegi naszego specjalisty zwierzęcego dowiedziałam się, że Pan Jaszczur to biczogon arabski. Piotrek powiedział, że są one niestety tutaj spożywane i to w dodatku na surowo, a przysmakiem są ciężarne samice – takie z jajkami w środku 🙁 Nie maja gadziki łatwego życia niestety. Mam nadzieję, że tego napotkanego przez nas nie spotka szybka i niespodziewana śmierć i dożyje swojej gadziej starości w spokoju.
To była pierwsza taka duża jaszczura jaką tu widziałam, do wszechobecności gekonów już przywykłam. Na pustyni można spotkać ‘ryby piaskowe’ – bardzo ładne jaszczurki o długości ok 10 centymetrów i pięknym mieniącym się kolorowym ubarwieniu. A tu proszę Pan Jaszczur sobie idzie i ma prawie pół metra! No dobra przesadziłam, ale ze 40 cm miał 🙂
O mnie
Cześć, mam na imię Wanda. Na moim blogu możecie poczytać o Dubaju, w którym mieszkam, oraz o różnych miejscach, które odwiedziłam :) Kocham podróże i góry, bardzo... kocham też małe futrzaki, które mieszkają ze mną, a mianowicie fretki!
Recent Posts
Archives
- April 2022
- January 2022
- October 2021
- September 2021
- June 2021
- March 2021
- February 2021
- June 2020
- April 2020
- December 2019
- November 2019
- October 2019
- August 2019
- July 2019
- June 2019
- May 2019
- April 2019
- December 2018
- November 2018
- October 2018
- May 2018
- March 2018
- January 2018
- December 2017
- November 2017
- September 2017
- August 2017
- July 2017
- June 2017
- May 2017
- April 2017
- March 2017
- February 2017
- January 2017
- December 2016
- November 2016
- October 2016
- September 2016
- August 2016
- July 2016
- June 2016
- May 2016
- March 2016
- February 2016
- January 2016
- December 2015
- November 2015
- October 2015
- September 2015
- August 2015
- July 2015
- June 2015
- May 2015
- April 2015
- March 2015
- February 2015
- January 2015
- December 2014
- November 2014
- October 2014
- September 2014
- August 2014
- July 2014
- June 2014
- May 2014
- April 2014
- March 2014
- February 2014
- January 2014
- December 2013
- November 2013
- October 2013
- September 2013
- August 2013
- July 2013
- June 2013
- May 2013
- April 2013
- March 2013
- February 2013
- January 2013
- December 2012
- November 2012
- October 2012
- September 2012
- August 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- February 2012
- January 2012
- December 2011
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- April 2011
- March 2011