Targ rybny w Omanie
Dwa tygodnie temu wybraliśmy się na półwysep Musandam w Omanie, w zasadzie nie na sam półwysep tylko na wody go otaczające. Na tutejszym Grouponie zakupiliśmy wycieczkę łódką w tamte strony. Jest tam również największy i najpiękniejszy fiord tej części świata, zwany również Norwegią bliskiego wschodu i zatoki perskiej. Ale o tym innym razem, dziś będzie o targu rybnym.
Wracając z tejże wyprawy w porcie w Dibba natknęliśmy się na targ rybny. Kutry i łódeczki rybackie właśnie wróciły z połowów i na brzegu odbywały się aukcje ryb. Krzyku było co niemiara, masa ludzi walcząca o ceny, a ryb ogromny wybór.
Na słońcu suszyły się sieci
i klatki do łowienia krabów
Podczas gdy reszta dobijała targu, jeden pan rybak zajmował się naprawą i składaniem sieci.
Nie wiem jaki zazwyczaj jest połów, ale ten chyba im się udał.
Cały czas słychać było głośny gwar, krzyki złości i radości z dobitego targu.
W nadmorskiej części Omanu wiele ludzi żyje z rybołówstwa. Oman to kolejny arabski kraj bogaty w ropę naftową i gaz ziemny. Ma również obfite złoża marmuru 🙂
Jeżeli chodzi o ustrój polityczny to jest to monarchia absolutna. Cała władza leży w rękach sułtana Kabusa ibn Saida, który jest głową państwa, ale również szefem rządu oraz ministrem spraw zagranicznych, obrony i finansów. Ma gość dużo na głowie.
W moich oczach Oman jawi się jako kraj mało rozwinięty, gdyż ma słabą sieć dróg a najpopularniejszym widokiem są wszędobylskie kozy 🙂 Ma również tylko jeden uniwersytet, który mieści się w stolicy kraju – Muskacie. Nie widziałam jeszcze Muskatu, a te miasteczka i wioski, które dane było mi widzieć wyglądają raczej ubogo.
Tak jak sobie patrzę na te rybki to strasznie żal mi się ich robi… tym bardziej, że to w zasadzie jedyne mięso jakie jeszcze jem.
Nie jestem ichtiologiem niestety, ale jest tu ogromna różnorodność.
Natomiast ten widok jest przykry! Większość rekinów jest pod ochroną, ale widać i tak się je łowi. Nie rozumiem tego zupełnie gdyż mięso rekina jest nie bardzo smaczne, a do tego skażone metalami ciężkimi więc po prostu niebezpieczne dla zdrowia.
A ten poniżej to zupełnie niejadalna ryba! No oprócz płetwy z której Azjaci gotują zupę.
Ryb bez liku, można też je kupić oczywiście w ilościach detalicznych. Na parkingu nieopodal stało wiele samochodów na emirackich blachach – jak widać jest to popularne miejsce.
Mimo, że leżały sobie te rybki w pełnym słońcu nie było czuć zwykłego smrodu, który często towarzyszy kutrom rybackim. To znak, że wszystkie były bardzo świeże.
Muszę powiedzieć, że ciekawe było to doświadczenie. Kupujący i sprzedający to prawie wyłącznie mężczyźni, widziałam tam tylko jedną tubylkę.
Leave a Comment