Fiordy Omanu – Khasab część 1
Pisałam już kiedyś o wycieczce na półwysep Musandam w Omanie i pływaniu łódeczką. Wtedy płynęliśmy z miejscowości Dibba – dla ciekawych poniżej jest odnośnik do tamtego posta
Tym razem pojechaliśmy od strony miejscowości Khasab i wpłynęliśmy do fiordu o nazwie Khor Ash Sham. Zacznijmy od początku. Na wycieczkę do Khasabu wybrać może się każdy. Teraz kiedy nie ma już wiz do emiratów jest to proste i myślę, że warto się wybrać! Można na pewno kupić wycieczkę z Dubaju, gdzie odbiorą z hotelu i zawiozą na miejsce – nie wiem ile takie kosztują, ale napiszę Wam jak i co jak jedzie się samemu. Granicę przekracza się w emiracie Ras Al Khaimah. Najpierw trzeba zapłacić 35 dirhamów za wyjazd z emiratów, następnie 50 dirhamów za wizę do Omanu. Koszt wycieczki statkiem do fiordów to 150 dirhamów – czyli od osoby wychodzi 235 dirhamów. Na statku (dhow) jest poczęstunek z owoców oraz napoje (woda, soki, cola i inne oraz herbata).
My wzięliśmy łódeczkę z firmy z linku http://www.dolphinkhasabtours.com/
Fiord Khor Ash Sham ma około 17 km, woda w nim jest krystalicznie czysta i spokojna, tak więc pływa się w nim cudownie. Widoki są piękne a góry odbijają się w krystalicznej wodzie 🙂 Wokół wysepek rozciąga się rafa koralowa więc jest co oglądać podczas nurkowania!
Wypływa się z portu w miasteczku Khasab. Jest to typowe niewielkie rybackie miasteczko. Są w nim trzy hotele a w zasadzie jeden duży hotel troszkę poza miastem i dwa hoteliki w mieście.
Cmentarzysko
W rejs płynie się tradycyjną łodzią o nazwie dhow, wyłożoną dywanami i poduchami do siedzenia. Zdjęcia, które są w tym poście zrobione zostały podczas dwóch rejsów oddalonych od siebie w czasie o około 2 tygodnie. Pierwszy rejs zaczynał się o 13.30 i trwał do 17.00, wtedy nie udało zobaczyć nam się dzikich delfinów. Pan szyper powiedział, że aby je zobaczyć trzeba przypłynąć rano – dlatego też drugi rejs wybraliśmy poranny – start o 9.30 koniec o 13 i wtedy faktycznie delfinki były!
Podczas pierwszego rejsu były ogromne fale, Umberlee była czymś bardzo wzburzona i pokazywała to dość dobitnie. Spotkaliśmy też płynący i płonący dhow. Coś chyba poszło im nie tak jak trzeba.
Poczęstunek
Poniżej widać, że trochę nami bujało.
Wpływamy w fiord.
Krajobraz trochę księżycowy, ale moim zdaniem piękny. Są to góry Al Hajar o których pisałam już kilkukrotnie.
A tu mieszka sobie ktoś, kto chyba nie bardzo ceni towarzystwo innych ludzi 😉 ale za to ma bardzo blisko do pracy 😉
Wzdłuż wybrzeży fiordu znajduje się kilka wioseczek, każda z około 10 domami, zamieszkana przez kilka rodzin. Jedyny dostęp do cywilizacji mają za pomocą łódki. Dzieciaki codziennie płyną do Khasabu do szkoły. Słodką wodę dostarcza bez żadnych opłat rząd omański – baniaki na nią są poustawiane na plażach w okolicach tych osad.
Poniżej Telegraph Island (Jazirat al Maqlab) – wyspa na której stała brytyjska stacja telegraficzna. Był to pierwszy telegraf w tym regionie, sieć wiodła z Indii do Basry w Iraku. Powstała ona w 1864 roku. Wyspa była zamieszkana przez około 10 lat. Teraz jest punktem do którego dopływają stateczki, rzucają kotwicę a my możemy ponurkować i pooglądać rafę 🙂 Rafa jak wiadomo jest najładniejsza w okolicach kwietnia – czerwca, ale teraz też była masa kolorowych rybek, tylko ukwiały były mało kolorowe.
W wioseczce poniżej mieszka nasz Pan szyper. Mieszka w niej 6 rodzin i około 50 osób.
A to Pan Szyper.
Chyba w końcu zobaczył, że robię mu zdjęcia <ups> 😉
W drodze powrotnej część współtowarzyszy rejsu padła.
część dalsza nastąpi 🙂
……
Leave a Comment