Droga do Mandalay – część 6
Kolejny dzień rozpoczęty bardzo wcześnie. Wyruszyliśmy na lotnisko aby dotrzeć do Mandalay około 8.00. Po drodze zajechaliśmy do 165 letniego tekowego klasztoru aby zostawić dary dla tamtejszej szkoły. W drodze tam spotkaliśmy małych mnichów w swojej codziennej drodze po dary.
Oto klasztor o którym wcześniej pisałam. Jest to najstarszy buddyjski klasztor w okolicy. Często można go zobaczyć na zdjęciach w National Geographic. Na zdjęciach tych w oknach siedzą mnisi.
Lot krótki, bo trwający około 30 minut, ale jazda samochodem podobno trwałaby cały dzień! Więc warto wydać ciut więcej i polecieć. Mandalay -> drugie co do wielkości miasto Myanmaru. Mieszka tu około 1,5 miliona ludzi. Jest to zatłoczona metropolia; masa motorków, samochodów i pieszych miesza się na ulicach. Nie ma chyba żadnej logiki w tym ruchu. Panuje tu absolutny chaos, ale wypadków się nie widzi. Trąbienie, przeciskanie się pomiędzy samochodami, motorkami i rowerami oraz pieszymi. Chodników albo nie ma, albo zawalone są towarami z pobliskich sklepów.
Kolejne miejsce czyli kolejne świątynie. Pierwsza, którą pojechaliśmy zobaczyć to taka z wielkim Buddą oblepionym płatkami złota. Szacuje się, że jest go około 2 ton! Grubość złotej warstwy to około 15 cm.
Jedyną częścią ciała, której nie można oblepiać płatkami złota jest twarz posągu.
Lub te Panie tutaj.
W świątyni tej część kolumn obłożona jest jadeitem, wyglądają pięknie.
Następnie udaliśmy się zobaczyć kolejną tekową świątynię / klasztor. Bardzo pięknie rzeźbiona. Trzeba powiedzieć, że kunszt rzeźbiarski ogromny. Misterna, niemalże koronkowa robota.
Niestety nie było mi dane nacieszenie się w pełni walorami estetycznymi tego miejsca, gdyż dopadła mnie migrena i jedyną rzeczą na jaką miałam ochotę było położenie się. Na szczęście po końskiej dawce Nurofenu minęło i następnego dnia mogłam się już cieszyć widokami!
Dalej w kolejce czekała pagoda Kuthodaw, która położona jest u podnóża góry Mandalay Hill i nazywana jest największa książką na świecie. Znajdziemy tu 729 białych kapliczek, w każdej z nich znajduje się marmurowa płyta ‘zapisana’ z obu stron. Każda z tych marmurowych płyt ma wymiary około 1,5 metra na 1,1 metra. Zapisane na nich są nauki buddyjskie. Wygrawerowanie tych tablic zajęło mnichom prawie 9 lat!
Kilka widoczków ze szczytu Mandalay Hill
Teraz czas na świątynię, która znajduje się na szczycie. Nazywa się Sutangpyai Pagoda i pojechaliśmy tam aby zobaczyć zachód słońca. Niestety było dość mgliście, co zresztą widać na powyższym zdjęciu, więc nie zostaliśmy do samego końca. Powiedzieliśmy słonku cześć chwilę wcześniej, zanim zupełnie zaszło za horyzont.
A sama świątynia prezentuje się tak…
Kilka ujęć fosy, która kiedyś otaczała pałac królewski w Mandalay. Dziś otacza tylko marne pozostałości.
W ciągu dnia gdzieś po drodze odwiedziliśmy zakład rzeźbiarski. Muszę powiedzieć, że mają fach w ręku! Piękne wytwory ich pracy musiałam Wam pokazać.
17.02
Leave a Comment