Kambodża to kraj, który w dalszym ciągu podnosi się po czerwonych kmerach. Reżim Pol Pota zakończył się prawie 40 lat temu, ale jego skutki widać do dziś. Celem czerwonych kmerów było przekształcenie Kambodży w Maoistyczne, zdominowane przez rolnictwo państwo. W przeciągu dwóch tygodni od objęcia władzy, cała populacja mieszkająca w stolicy została zmuszona do opuszczenia domów i do rozpoczęcia niewolniczej pracy na polach. Ludzie pracowali po 12-15 godzin dziennie, a każda niesubordynacja karana była śmiercią.

Nie mówi się o tym co zaszło, o mordach, o tym, że do armii Pol Pota wcielane były małe dzieci, które były zmuszane do zabijania. W sumie nie dziwi mnie to, że nakreślono grubą kreskę. W każdej rodzinie pewnie jest ktoś kto służył w krwawej armii. Gdyby się o tym mówiło, stygmatyzowano by tych ludzi, wielu by ‘oszalało’, a inni popełniliby samobójstwo. A kraj musi się podnieść po tej tragedii. Wymordowano całą inteligencję, nowa dopiero rośnie i myślę, że musi minąć jeszcze jedno pokolenie zanim ten kraj na prawdę stanie na nogi. Nie pomaga w tym na pewno to, że od niemal 40 lat rządzi jedna partia – coś jak komunizm w Polsce kiedyś. Premier jest ten sam od 30 lat, opozycja praktycznie nie istnieje.

Ale pomimo tych wszystkich trudności i biedy ludzie są szczęśliwi, a przynajmniej wydają się tacy być. Są przemili i uczynni. Taki przykład: zepsuł mi się pierścionek i na ryneczku w Kampot znalazłam złotnika. Zapytałam, czy mógłby mi naprawić, obejrzał i skinął głową, że tak. Aby to zrobić odciął kawałek ze srebrnej bransoletki. Pracował nad tym około 15 minut, odprawiając klientów i.… nie chciał ode mnie nic w zamian!!!

Share: