Etiopia część 2 – początek treku po górach Simien /dzień 1/
Dzień 1 Gondar – Debark – Gich
Tak miał wyglądać plan na dziś, ale niestety jak dojechaliśmy do miejsca, w którym mieliśmy zacząć trek, zaczęło lać. Padało tak mocno, że przewodnik obawiał się, że nie przejdziemy przez rzekę, która była na naszej drodze. Ustaliliśmy, że zostaniemy tutaj na noc i wyruszymy następnego dnia. Nocleg zorganizowano dla nas w chacie w wioseczce. Kiedy dotarliśmy do tej chaty zaczął padać grad! Tak dobrze widzicie GRAD, kuleczki wielkości grochu.
Kiedy się trochę przejaśniło poszliśmy na spacer po okolicy. Etiopia jest piękna! Nawet sobie nie wyobrażacie jak! Piękna, soczysta zieleń, nie do uwierzenia pięknie!
Debark, miasteczko w którym mieści się zarząd parku narodowego gór Simien.
Najpierw spotkaliśmy na naszej drodze Gelady (Dżelady brunatne), czasem nazywane małpami o krwawiącym sercu. Obecnie występują tylko na wyżynach i w górach Etiopii i Erytrei. Najliczniej występują w parku narodowych gór Semien. Można je spotkać powyżej 2000 m n.p.m. Sympatyczne stworasy, siedzą sobie i jedzą i w ogóle nie przejmują się ludźmi.
Tutaj prawie cała damska część ekipy, brakuje Moniki, pewnie jeszcze biegała za małpkami z aparatem. Od lewej Kat, Ula, ja (w głębi), Ania po prawej .
Poniżej roślinka z rodziny psiankowatych, czyli tej z której pochodzą pomidory. Owoce tej akurat są trujące, lokalni używają ich do prania. Widzicie te kolce?!
Spacer po okolicy już po ulewie i gradzie. Jak widać ciepło nie było, za to widoki zapierające dech w piersiach.
Nasz przewodnik Gashaw i Bart na drugim planie.
Pięknie co?!
Kasia i ja.
Trochę niewyraźny Marek, Monika i Ula.
Strażnik parkowy Enyew – przemiły człowiek. Prawie nie mówił po angielsku, ale przegadaliśmy długie godziny idąc.
Podziwialiśmy sobie widoczki przez dwie godzinki i jako, że nadeszły znowu chmury wróciliśmy do naszej chatki i na kolację.
Po kolejnym deszczu przyszła tęcza. Nie był to ostatni deszcz tego dnia. Padało również większą część nocy.
Chmury nadwały okolicy mistycznego charakteru. Widoki epickie!
Kucharz Fanta (a w zasadzie Fentie) przygotowywał dla nas pyszne potrawy. Na każdą obiado-kolację mieliśmy do wyboru kilka potraw oprócz zupy.
Zachód słońca nieopodal naszej chatki. Jak widać nie tylko my nie wyruszyliśmy tego dnia na trasę. Zatrzymano 4 grupy z powodu deszczu.
CDN 🙂
Leave a Comment