Etiopia część 5 – trek dzień 4, Ras Dashen

Dzień 4: Ambiko – szczyt Ras Dashen – Ambiko (3200m – 4543m – 3200m), 22km, 13h

Wyszliśmy z obozu o 4 rano w szóstkę. Paweł złapał grypę i miał gorączkę, Marek też nie czuł się na siłach aby iść na szczyt Ras Dashen lub Ras Dejen jak nazywają tą górę miejscowi.

Sama również nie byłam w szczytowej formie, zatrułam sie czymś dzień wcześniej i niestety wymiotowałam po drodze kilka, jeżeli nie kilkanaście. W związku z tym nie zjadłam nic na śniadanie i muszę powiedzieć dość szybko opadałam z sił. Pierwszym moim posiłkiem tego dnia były trzy herbatniki około 7 rano. Cały czas zastanawiałam się ile jeszcze dam radę iść, ale udało sie i doszłam na szczyt!

To na prawdę nie był łatwy hike. Szliśmy i szliśmy, po górę i pod górę z 3200 na 4543. Było zimno i wietrznie, a droga pod górę zdawała się nie mieć końca. Wszyscy byliśmy w dość słabych humorach, morale bardzo niskie i cały czas nie widzieliśmy naszego celu, bo był zasłoniety innymi górami. Jak możecie sobie wyobrazić nie pomagało to zupełnie. Dopiero w okolicach godziny 11 z kawałkiem zobaczyliśmy nasz cel. Ma szczyt dotarliśmy o 12:05. Sam koniec to bardziej wsponaczka niż hike. Plecaki i kijki zostawiliśmy na dole i ostatnie kilkadziesiąc metrów używaliśmy też rąk. Muszę powiedzieć, że było to trochę straszne. Myślę, że nie dla wszystkich, Ci co mają lęk wysokości lub przestrzeni nie wejdą tych ostatnich metrów. Ale stanięcie na szczycie dało na prawdę dużo satysfakcji.

Po zejsciu ze szczytu do miejca, w którym zostawiliśmy plecaki, zjedliśmy lunch i zaczęliśmy się przygotowywac do powrotu do obozu. Trochę się obawiałam, bo skoro pod górę szliśmy prawie 8 godzin, to ile zajmie droga w dół…

Marsz w dół nie był cudowny, zmęczeni po wielu godzinach, choć teraz przynajmniej po jakimś posiłku. Zajął on około  4 godzin.

Powiem szczerze Kilimanjaro przy tym to bułka z masłem! To jest hike dla zaawansowanych. Dzień przed atakiem szczytowym jest bardzo długi i trudny, ten dzień trwał 13h. Choć endorfiny już zaczęły szaleć, chyba nie jestem normalna 🙂 A przed nami jeszcze 4 dni w górach.

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

2829
31

Tort pyzygotowany dla nas przez kucharza Fantę 🙂

33

Chłopaki, którzy zostali w obozie spędzili dzień na kurowaniu sie, rozmowach z miejscowymi i robieniu zdjęć 🙂

34

35

36

37

38

39

40

41

42

43

44

Share: