Namibia – Botswana – Zimbabwe, dzień 5, Moon Mountain Lodge – Kuseib Canyon – Walvis Bay – Swakopmund, Namibia
17.04.2019 Namibia – Botswana – Zimbabwe dzień 5, Moon Mountain Lodge – Kuseib Canyon – Walvis Bay – Swakopmund
Wyruszyliśmy koło 8, aby Mirka jak najszybciej dojechała do Walvis Bay, gdzie umówiona była naprawa nieszczęsnej szyby. Chwilę za Solitiare pustynia Namib trochę ‘zsawanniała’ i pojawiły się spore grupy oryksów, springboków, kudu i zebr. Mieliśmy nawet szczęście i widzieliśmy kilka lisków, które żerowały na czymś co leżało niedaleko drogi.
Pierwszym punktem programu był dziś Zwrotnik Koziorożca. Muszę w końcu pojechać i zrobić zdjęcie ze znakiem Zwrotnika Raka, który przebiega przez Emiraty niedaleko miasta Al Ain. A na znaku znalazłam nalepkę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Następnie przejechaliśmy przez Gaub Pass. Akurat chwilę przed nim zmieniliśmy się i wsiadłam za kółko, i wtedy droga zrobiła się mega kręta i wąska. Niby nic, ale ta kierownica z drugiej strony trochę zmienia percepcję 😊 Rozdzieliliśmy się chwilę po przejechaniu przez tą przełęcz i M popędziła do warsztatu a my skręciliśmy na Gobabib aby zobaczyć kanion rzeki Kuseib. Miejsce, gdzie skały spotykają się z pustynią, a na tym styku jest piękna zielona roślinność. Kiedyś płynęła tędy rzeka, teraz płynie tylko przy dobrej porze deszczowej. Do morza jednak ostatnio dotarła w 1963 roku.
Nie udało nam się niestety znaleźć miejsca, które widzieliśmy na zdjęciach w intrenecie, ale i tak było pięknie. Pomarańczowe piaski pustyni, zieleń drzew i krzewów w kanionie i biało kremowa część od strony sawanny.
Odjeżdżając od kanionu a zbliżając się do Walvis Bay wjechaliśmy na typową pustynię skalno- kamienistą w barwie wysuszonej słomy.
Większość dróg w Namibii oznaczonych na mapach numerami to drogi szutrowe, dlatego też odległości pokonuje się trochę wolniej. Najlepiej nie przekraczać ok 80km/h, gdyż na takiej drodze łatwo stracić panowanie nad autem i wypaść z drogi czy dachować, a dodatkowo dość często zdarzają się przebite opony.
Walvis Bay to miasto portowe i to widać z daleka. Niska zabudowa, najwyżej jedno piętrowe domki jednorodzinne. Zatrzymaliśmy się tutaj na obiad w restauracji Anchors, gdzie serwują pyszne kalmary i rybę. W międzyczasie drugie auto zostało naprawione i ruszyliśmy w dalszą drogę do Swakopmund.
Swakopmund to takie namibijskie Międzyzdroje, no dobra Sopot 😊 Małe, przytulne, nadmorskie miasteczko, które jest letnią stolicą Namibii. Większość Namibijczyków przyjeżdża tutaj, aby uciec od upałów w lecie. Częściowo wygląda bardzo niemiecko. Leży ono u ujścia rzeki Swakop, co w lokalnym języku znaczy odbyt. Nazwa trochę jest taka, gdyż w porze deszczowej niesie różne świństwa do morza i przy okazji masy brunatnego błota.
Swakopmund Luxury Suites to hotelik, w którym tutaj spaliśmy. Bardzo przyjemne pokoje, może nie jakieś ogromne, ale czyściutkie i ładnie urządzone w kolorach bieli, ecru i szarości. Pensjonat nie ma u siebie kuchni, ale śniadanie, które jest w cenie można zjeść w jednej z 4 położonych nieopodal knajpek.
Leave a Comment