Namibia – Botswana – Zimbabwe, dzień 9, Opuwo – Etosha (Dolomite Camp), Namibia

21.04.2019 Namibia – Botswana – Zimbabwe dzień 9 – Opuwo – Etosha (Dolomite Camp)

Rankiem wyruszyliśmy przed 7 do wioski należącej do rodziny z plemienia Himba. Niegdyś Herero i Himba to było jedno plemię, część została w Namibii (obecne Herero), a część przeniosła się do Angoli (Himba). Jako że nie mieli nic w Angoli zmuszeni byli prosić o pomoc, dlatego nazwano ich Ovihimba – plemię żebrzące, potem uproszczono to do Himba.

DSC_4227_DxO

Osada, w której mieszka jedna, wielopokoleniowa rodzina.

DSC_4228_DxO

Spichlerz

Kobiety Herero zostały ‘przekabacone’ przez niemieckie kolonizatorki, które były oburzone ich nagością. Dlatego dziś kobiety z tego plemienia noszą długie, wiktoriańskie suknie. Oba odłamy w dalszym ciągu mówią tym samym języku. Wyobrażacie sobie jakie musiało być zdziwienie Himba kiedy wrócili do Namibii i zastali kobiety ubrane w wiktoriańskie suknie?

DSC_4231_DxO

Mały domek, w którym jest jedna izba.

DSC_4233_DxO Dziewczynka i chłopczyk. Dziewczynki noszą grube, naszyjniki z koralików.

Wioseczka, a właściwie mała osada, do której się udaliśmy składała się z 8-10 domów, kilku spichlerzy, zagrody dla krów i kóz oraz jak to nazwał nasz przewodnik werandy. Weranda to taki otwarty domek z płaskim dachem, na który można wejść. Używany jest do suszenia warzyw.

DSC_4236_DxO

Siostry 🙂 Starsza, której imienia niestety nie pamiętam, była bardzo odważna i zaczepiała nas, zadając pytania 🙂

DSC_4239_DxO

DSC_4243_DxO

DSC_4244_DxO

DSC_4245_DxO

Szefa wioski nie było, byli jego synowie i starszy pan (nie znam pokrewieństwa). Starszy pan w sumie nie taki straszy, powiedział, że ma 65 lat. Narzekał, że oczy już nie te, ale oprócz tego wyglądał na dobrze trzymającego się mężczyznę.

Najstarszą osobą w wiosce była 85 letnia kobieta. Oprócz tego było kilka dorosłych córek, dwie żony oraz gromadka dzieci. Panie oraz dzieci kultywują tradycję, wszystkie były ubrane w tradycyjny sposób. Panowie trochę mniej oprócz wspomnianego pana z problemami ze wzrokiem.

DSC_4248_DxO

DSC_4250_DxO

DSC_4252_DxO

DSC_4256_DxO

DSC_4262_DxO

Umówiliśmy się z przewodnikiem, że kupi jedzenie dla wioski. Przywieźliśmy więc mąkę, olej, chleb i inne potrzebne wiktuały. Dla dzieci znalazła się również torba cukierków.

DSC_4263_DxO

DSC_4277_DxO

DSC_4287_DxO

DSC_4295_DxO Piękna dziewczyna!

DSC_4300_DxO

DSC_4302_DxO Przymierzamy okulary 🙂

DSC_4309_DxO

DSC_4312_DxO

DSC_4313_DxO

DSC_4320_DxO

Po wizycie u Himbów ruszyliśmy w drogę do Etoshy. Z Opuwo to około 250 km. Do parku wjechaliśmy bramą Galton. W drodze od bramy do Dolomite camp widzieliśmy zebry (oba rodzaje), perliczki i szakale. W samej lodge mieszkają śliczne góralki (rock dassie) i dassie rats.

DSC_4338_DxO

DSC_4341_DxO Perliczka 🙂

DSC_4359_DxO Zebra stepowa.

DSC_4362_DxO

Zebry to bardzo społeczne zwierzęta, z bardzo silnymi relacjami rodzinnymi. Paskowane umaszczenie zmyla drapieżne zwierzęta, ponieważ zmienia kształt ciała.

DSC_4363_DxO

Góralki (poniżej) to najbliżsi kuzyni słoni, wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak jest. Żyją w koloniach na skalistych terenach.

DSC_4414_DxO

DSC_4428_DxO

DSC_4435_DxO

DSC_4439_DxO

DSC_4443_DxO

DSC_4451_DxO Dassie rat, czyli skałoszczur. Śliczne zwierzaczki z włochatymi ogonkami 🙂

Sam Dolomite camp to kolejne cudowne miejsce. Domki namiotowo murowane z balkonami z widokiem na sawannę. Nam trafił się domek deLuxe taki z małym jakuzzi na tarasie. Kąpiel z widokiem na sawannę to bezcenne doświadczenie 😊 Kolacja była tutaj dość droga, bo kosztowała 300 NAD od osoby bez napojów (w cenie jest kawa i herbata), ale jedzenie pyszne!

DSC_4383_DxO

DSC_4385_DxO

DSC_4407_DxO Mogłabym mieć taki widok codziennie 🙂

DSC_4410_DxO

O 17 ruszyliśmy na game drive. Koszt takiej przyjemności to 750 NAD od osoby. Jak wyruszyliśmy było już prawie zupełnie ciemno. Po drodze widzieliśmy kilka zająców (Spring Hare) – takie trochę podobne do małych kangurów. Oprócz tego Cape Hare – kolejny typ zająca – w końcu to była Wielkanoc, więc jakieś zające musiały być 😊

Oprócz tego kilka springboków przebiegło nam drogę (mała antylopka). Normalnie w nocy śpią i nie szlajają się po ciemku, ale niedawno była pełnia i księżyc dalej dość mocno świecił. Widzieliśmy też orła, cywetę a może to była żeneta – trudno stwierdzić ciemno było, a zwierz czmychnął prędziutko. Przemknął obok nas również wielkouchy lis (Bat-eared fox) i na koniec spotkaliśmy najważniejszy punk dzisiejszego programu!

Przy wodopoju spotkaliśmy dwa nosorożce czarne. Jeden podszedł do nas dość blisko, ciekawski taki, aby zobaczyć co tam stoi obok sadzawki i hałasuje. Przy drugim wodopoju, do którego podjechaliśmy spotkaliśmy jeszcze jednego! To był wieczór pod hasłem nosorożca. Ciekawe co nam się uda zobaczyć jutro?! Mam nadzieję, że zobaczymy podczas tego wyjazdu całą wielką piątkę! Na razie mamy 5:1 😊

DSC_4492_DxO

DSC_4528_DxO

Opłaty:

– wjazd do Etoshy to 80 NAD za osobe/dzień

– 10 NAD samochód za każdy dzień

– wieczorna ‘game drive’ z kampu Dolomite to 750 NAD od osoby

Share: