Namibia – Botswana – Zimbabwe, dzień 14, rezerwat Moremi, Botswana
26.04.2019 Namibia – Botswana – Zimbabwe dzień 14 – rezerwat Moremi
Noc z milionem dźwięków. Spaliśmy z otwartymi oknami, cykady, żaby, pluski, skrzeki 😊 To wszystko złożyło się na niesamowite sny. Rano przyjechał do nas David, z którym wczoraj mieliśmy przyjemność się spotkać, razem z naszym przewodnikiem na następne dni Lentim. Spakowaliśmy rzeczy do safariwozu i ruszyliśmy do Moremi. Jeszcze przed przekroczeniem bramki weterynaryjnej spotkaliśmy pierwsze słonie! Chwilę później pojawiły się żyrafy 😊
Park Moremi – jak już pisałam wcześniej to ponad 5000 kilometrw kwadratowych, leży w całości w obszarze delty Okavango. Ustanowiony został w 1963 roku. Reguły poruszania się po parku są jasne.
Po wjeździe do parku, słoni zrobiło się jeszcze więcej. Duże stada ze słoniątkami i samotne byki. Żyrafy, zebry, impale, kilka szakalów i niezliczona ilość różnorodnych ptaków.
Najpierw pojechaliśmy do naszego obozu, który okazał się obozowiskiem w lesie, bez żadnego ogrodzenia! Czad! Zwierzęta chodzą wolno dookoła i mogą odwiedzić nas w nocy, nawet lwy! Które zresztą teraz po zapadnięciu zmroku słychać w oddali.
Po lunchu i przeczekaniu najgorętszej części dnia około 16 wyruszyliśmy oglądać zwierzęta. I znowu mieliśmy przyjemność ze słoniami, impalami, orłami, sępami, red lechwe (to taka antylopa) i co mnie bardzo ucieszyło również z hipopotamami! W miejscu o nazwie Xini Lagoon było ich całe mnóstwo. Obserwowaliśmy je dość długo. Śmieszne są, robiły fikołki w wodzie i ziewały 😊 Oraz ogonkami robiły wiatraczki 😊
Nie udało nam się zobaczyć kotów, ale wszystko przed nami! Po powrocie do obozu nasza załoga złożona jeszcze z Abisa (kucharza) i Toksa (pomocnika) przygotowała dla nas kolację. Po kolacji siedzieliśmy i opowiadaliśmy historie. Las tutaj chyba nigdy nie zasypia. Jest już kompletnie ciemno, chwilę po 10, a dookoła świerszczy, buczy, chrumka, pomrukuje. Nieopodal do snu ułożyły się impale, ale gdzieś w oddali słychać pomrukujące lwy, Lenti powiedział, że to jakieś 1 do 1,5 km. Ciekawe czy te wszystkie odgłosy dadzą mi spać?
Noc była wyjątkowo cicha lub ja tak głęboko spałam 😊 Nasza ekipa powiedziała, że chwilę po tym jak poszliśmy spać obok obozu przechodził lampart. Słyszeli jego pomruki a potem odgłosy kroków koło kuchni. Rankiem dopiero wydzierające ptaki mnie obudziły.
A Lenti powiedział, że jeżeli ktoś będzie musiał iść do toalety to mamy wołać w nocy, bo nie wiadomo co czai się w ciemności. Wieczorem przed pójściem spać poszliśmy więc grupowo do toalety i śpiewaliśmy głośno, aby odpędzić niechcianych gości 😊
Leave a Comment