Wanna…
A takie drzwi chętnie zamontowałabym u siebie w domu!
Zatłoczone ulice w okolicach Hanumandhoka Darbar Square
C&M, H&M, Addidas, Mango, Zara….
Ze świątyni rozciągają się piękne widoki na miasto i dolinę.
A ta wygląda jakby tramwajem jechała 😉
Młynki modlitewne
Stragany, straganiki, sklepy, sklepiki…
A w tym sklepie, Pan miał całą masę przerażających masek. Niestety pozwolił na to jedno zdjęcie, ale cudeńka tam miał. Maski, figurki i biżuterię z różnych zakątków Nepalu. Miał też maskę z kości miednicznej jakiegoś zwierza!
Mały słodziak
A to już jedna ze świątyń w kompleksie Shree Boudhanath
i trochę ujęć miasta
Jeszcze kilka zdjęć wspaniałego widoku z okna, tym razem o poranku.
W pełnej gotowości do wyruszenia w dalszą drogę 🙂
Wyobraźcie sobie zapach tego lasu…
Szczęśliwy stwór 🙂
Świnki morskie, bawoły,pieski preriowe?
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły…
A my pozujemy do zdjęć z kozami 🙂
Trochę mokrzy i ubabrani już 🙂
Dalej na trasie, wjeżdżamy już na przedmieścia Kathmandu.
Chociaż niektóre auta próbowały się przedrzeć / przepłynąć 🙂
A tu ścieżka pomiędzy zalaną drogą a kanałem – grobla 🙂
Tak wyglądały nasze rowery po ukończeniu trasy…
… a tak my
i nasze buty
Był to ostatni dzień pedałowania 🙁 Następnego dnia zwiedzaliśmy piękne zabytki Kathmandu.
A piesy przyszły spać w cieniu restauracyjnego zadaszenia.
Przechodziła starsza pani z koszem pełnym zieleniny. Pani wyglądała na co najmniej 90 lat, ale bardzo sprawnie radziła sobie z tym ogromnym koszem.
Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły, a raczej wyjechały.
Kaski ‘powiewały’ na wietrze…
Zwróćcie uwagę na nazwę kawiarenki w której siedzą 🙂 Niech żyje google.translator 🙂 Vision czy view – w sumie to samo 😉
W końcu ruszyliśmy dalej, a w związku z tym, że wyjechaliśmy z lasu znowu powitały nas piękne widoki!
Maluchy wracające ze szkoły bardzo chciały zdjęcie z nami, to mają 🙂
A tutaj ten sam widok następnego ranka.
A w ogródku klomb o kształcie ryby 🙂
cdn…
Tu te chmury z oddali coby było je lepiej widać.
cdn
Tutaj cała nasza ekipa (oprócz oszukujących z taksówki).
Zieloność, rzeczki, wodospady – pięknie, po prostu pięknie!
A taka niespodzianka czekała na mnie za jednym z zakrętów 🙂
Panie w kuchni uwijały się aby przygotować dla nas kolację 🙂
Jedziemy, człowiek musi czasem odpocząć w innej rzeczywistości i otoczeniu.
Masyw Annapurna i najwyższy jego szczyt Annapurna I (8091 mnpm), który jest dziewiątym ośmiotysięcznikiem Ziemi w pierwszych promieniach słońca prezentował się imponująco. Na moich zdjęciach najbardziej widać szczyt o nazwie Machhaphuchhare co oznacza po prostu rybi ogon. Ma on 6993 mnpm.
Miejsca widokowe znajdują się na górze Sarang Kot na której miejscowi pobudowali motele i kawiarnie z tarasami widokowymi. Super miejsce do kontemplacji gór przy kawie czy herbacie.
Widać, że jesteśmy niewyspani co?
Kawa o wschodzie słońca w takich okolicznościach przyrody potrafi wynagrodzić wszystko 🙂
A tu na tarasie zjedliśmy śniadanie, nie przeszkadzał mi nawet omlet po raz tysięczny 🙂
Widok z miejsca początku liny w dolinę, gdzie kończy się zjazd. Zresztą liny widać w prawej części zdjęcia.
Na pierwszy ogień poszła moja siostra i jej mąż – szczęściarze. W tym momencie bałam się tak strasznie, że mysłałam, że zrezygnuję.
Jak widzicie zapinają człowieka w uprząż. Nogami trzeba się zaprzeć o zapadnię, która się zwolni jak zacznie się zjazd.
I poszli…
Chyba widać, że cały czas się waham 🙂 Zrobiłam głupią rzecz gdyż przeczytałam w ich biurze, że czasem, bardzo rzadko zdarza się iż człowiek zatrzymuje się gdzieś pomiędzy startem a metą. Akcja ratunkowa może trwać około 3 godzin! To dość straszne wisieć tam i czekać na ratunek!
Trochę danych na temat zjazdu:
We did it!!!!!
Tu już pełen relaks podczas czekania na piwko i zdjęcia 🙂
I trochę widoków z doliny.
Kto widzi sokoła? A może to orzeł albo jastrząb…
Tak wygląda meta.
A to bar na dole.
Mali mnisi wracają ze szkoły.
O mnie
Cześć, mam na imię Wanda. Na moim blogu możecie poczytać o Dubaju, w którym mieszkam, oraz o różnych miejscach, które odwiedziłam :) Kocham podróże i góry, bardzo... kocham też małe futrzaki, które mieszkają ze mną, a mianowicie fretki!
Recent Posts
Archives
- April 2022
- January 2022
- October 2021
- September 2021
- June 2021
- March 2021
- February 2021
- June 2020
- April 2020
- December 2019
- November 2019
- October 2019
- August 2019
- July 2019
- June 2019
- May 2019
- April 2019
- December 2018
- November 2018
- October 2018
- May 2018
- March 2018
- January 2018
- December 2017
- November 2017
- September 2017
- August 2017
- July 2017
- June 2017
- May 2017
- April 2017
- March 2017
- February 2017
- January 2017
- December 2016
- November 2016
- October 2016
- September 2016
- August 2016
- July 2016
- June 2016
- May 2016
- March 2016
- February 2016
- January 2016
- December 2015
- November 2015
- October 2015
- September 2015
- August 2015
- July 2015
- June 2015
- May 2015
- April 2015
- March 2015
- February 2015
- January 2015
- December 2014
- November 2014
- October 2014
- September 2014
- August 2014
- July 2014
- June 2014
- May 2014
- April 2014
- March 2014
- February 2014
- January 2014
- December 2013
- November 2013
- October 2013
- September 2013
- August 2013
- July 2013
- June 2013
- May 2013
- April 2013
- March 2013
- February 2013
- January 2013
- December 2012
- November 2012
- October 2012
- September 2012
- August 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- February 2012
- January 2012
- December 2011
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- April 2011
- March 2011