Mandalay przywitało nas dzisiaj chłodem poranka, co jest dość zaskakujące gdyż ostrzegano nas przed upałem od samego rana. Pierwszym punktem programu był rejs największą rzeką Myanmaru – Ayeyarwaddy do wioseczki o wdzięcznej nazwie Mingun.
Mandalay przywitało nas dzisiaj chłodem poranka, co jest dość zaskakujące gdyż ostrzegano nas przed upałem od samego rana. Pierwszym punktem programu był rejs największą rzeką Myanmaru – Ayeyarwaddy do wioseczki o wdzięcznej nazwie Mingun.
Kolejny dzień rozpoczęty bardzo wcześnie. Wyruszyliśmy na lotnisko aby dotrzeć do Mandalay około 8.00. Po drodze zajechaliśmy do 165 letniego tekowego klasztoru aby zostawić dary dla tamtejszej szkoły. W drodze tam spotkaliśmy małych mnichów w swojej codziennej drodze po dary.
Mam do polecenia dwóch.
Jeżeli poszukujecie przewodnika po Yangonie i okolicach zadzwońcie / napiszcie do Thura Tun’a (coby było łatwiej przedstawia się James 🙂 )
Pływające ogrody Inle to bardzo ciekawa rzecz. Aby rybacy, którzy mieszkają na jeziorze mieli łatwy dostęp do warzyw, postanowiono zacząć uprawiać je na wodzie.
Znowu wczesne wstawanie, a ja na prawdę nie jestem porannym człowiekiem. Jestem marudna i zła o poranku. Ale cóż zrobić o 8 siedzieliśmy już w łodziach i wyruszyliśmy aby zobaczyć kilkudziesięciotysięczna osada, które mieści się na jeziorze.
Rano zerwaliśmy się z łóżek i popędziliśmy na lotnisko aby złapać lot do Heho. Lokalne linie lotnicze Air KBZ są bardzo przyzwoite. Miłe panie na pokładzie podały nam posiłek i napoje. Małe śmigłowe atr-y w dobrym stanie, przynajmniej na moje oko 🙂
Myanmar usiany jest świątyniami, gdzie się nie odwrócić tak świątynia 🙂
Dzisiaj jednak postanowiliśmy wybrać się najpierw na warzywny targ. Można go nazwać pół hurtowym 🙂 Po wyjściu z busa nasze nosy zostały zaatakowane przez smrodek rozkładających się warzyw i owoców. Na szczęście człowiek szybko przyzwyczaja się do większości ‘aromatów’ więc już po chwili przestały one nam przeszkadzać.
Yangon był stolica Myanmaru do 2006 roku. Co zdziwiło mnie zupełnie na ulicach nie ma w ogóle wszechobecnych w Azji motorów i skuterów – jak się okazało są one zakazane w tym mieście, czemu nie wiem. Jest to duże 6 milionowe miasto. Tutaj też znajduje się większość myanmarskich uniwersytetów. Mieszkańcy znacznie lepiej mówią również po angielsku gdyż dostęp do szkół językowych jest łatwiejszy.
Trafiliśmy do Mjanmy w czasie święta zjednoczenia, które przypada 12 lutego. Kilka słów o Mjanmie. Jak pewnie wiecie kraj był jedną z kolonii angielskich od 1885 roku; według podziału administracyjnego należał do Indochin. Po wyzwoleniu się od Brytyjczyków miał dość smutna i trudną historię.
Cześć, mam na imię Wanda. Na moim blogu możecie poczytać o Dubaju, w którym mieszkam, oraz o różnych miejscach, które odwiedziłam :) Kocham podróże i góry, bardzo... kocham też małe futrzaki, które mieszkają ze mną, a mianowicie fretki!