Z samego rana pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka Nyaung U. Dzień targowy jak to dzień targowy, tłoczno i gwarno. I w tym tłoku i gwarze jeden z kupców przejechał mi wozem z drewnianymi kołami po stopie – aaaaauuuuaaaaa!
Z samego rana pojechaliśmy do pobliskiego miasteczka Nyaung U. Dzień targowy jak to dzień targowy, tłoczno i gwarno. I w tym tłoku i gwarze jeden z kupców przejechał mi wozem z drewnianymi kołami po stopie – aaaaauuuuaaaaa!
Rano pojechaliśmy zobaczyć klasztor Salay Yoke Soun Kyaung Taw Gyi. Piękny drewniany dziewiętnastowieczny budynek.
No cóż nie zawsze wszystko można zaplanować! Na lotnisko przyjechaliśmy na 7, gdyż nasz lot miał być chwilę po 8.00. Jest właśnie godzina 12.40 a my zamiast śmigać rowerami między świątyniami w Bagan, dalej siedzimy na lotnisku w Mandalay. W Yangonie jest gęsta mgła i samoloty czekają na start.
Padam na ryjek. Ostatni tydzień intensywnego podróżowania, wstawania wcześnie rano i chodzenia spać późno odcisnelo swoje piętno! Dziś rano ledwo się podniosłam, budzik został zignorowany a jak tylko wsiadam do busa to zasypiam 😂
Mandalay przywitało nas dzisiaj chłodem poranka, co jest dość zaskakujące gdyż ostrzegano nas przed upałem od samego rana. Pierwszym punktem programu był rejs największą rzeką Myanmaru – Ayeyarwaddy do wioseczki o wdzięcznej nazwie Mingun.
Kolejny dzień rozpoczęty bardzo wcześnie. Wyruszyliśmy na lotnisko aby dotrzeć do Mandalay około 8.00. Po drodze zajechaliśmy do 165 letniego tekowego klasztoru aby zostawić dary dla tamtejszej szkoły. W drodze tam spotkaliśmy małych mnichów w swojej codziennej drodze po dary.
Mam do polecenia dwóch.
Jeżeli poszukujecie przewodnika po Yangonie i okolicach zadzwońcie / napiszcie do Thura Tun’a (coby było łatwiej przedstawia się James 🙂 )
Pływające ogrody Inle to bardzo ciekawa rzecz. Aby rybacy, którzy mieszkają na jeziorze mieli łatwy dostęp do warzyw, postanowiono zacząć uprawiać je na wodzie.
Przepraszam wszystkich, którzy czekają na kolejne posty o Myanmarze, one będą obiecuję! Ale mam mały problem z miejscem na serwerze. Brak czasu niestety również wpływa na to, bo nie mam kiedy podziałać aby to miejsce zrobić. Jestem w trakcie szkolenia i dużo uczyć się muszę, a dodatkowo jest teraz sezon turystyczny więc również oprowadzam 🙂
Po weekendzie na pewno pojawi się następny post o jeziorze Inle, a potem kolejne. Sama treść jest przygotowana, muszę tylko obrobić tę tonę zdjęć (przejrzeć i wybrać najfajniejsze) i uporządkować serwer 🙂
Cierpliwości proszę, odrobinę 😀
update – jak widać udało się na szybko zrobić trochę miejsca na zdjęcie (Pawle dziękuję Ci ogromnie) więc druga i ostatnia część o jeziorze Inle jest. Teraz muszę zrobić więcej aby wstawiać następne posty, ale to może potrwać kilka dni w związku z tym co napisałam wyżej.
Cześć, mam na imię Wanda. Na moim blogu możecie poczytać o Dubaju, w którym mieszkam, oraz o różnych miejscach, które odwiedziłam :) Kocham podróże i góry, bardzo... kocham też małe futrzaki, które mieszkają ze mną, a mianowicie fretki!