RybimOkiem.me -
Afryka
    Botswana
    Etiopia
    Namibia
    Seszele
    Tanzania
    Zimbabwe
Ameryki
    USA
    Kalifornia
Azja
    Hong Kong
    Indie
    Indonezja
    Japonia
    Kambodża
    Korea Południowa
    Malezja
    Myanmar (Birma)
    Nepal
    Singapur
    Sri Lanka
    Tajlandia
    Wietnam
Bliski Wschód i Dubaj
    Emiraty
    Jordania
    Oman
    Dubaj Rybim Okiem
    Architektura
    Desert off road
    Dubai - pytania i odpowiedzi - małe faq
    pogoda w Dubaju
    restauracje w Dubaju
    z emirackiej prasy
    życie w Dubaju
    życie w Dubaju - koszty
    życie w Dubaju - święta na obczyźnie
Europa
    Austria
    Islandia
    Polska
    Wyspa Man (Isle of Man)
Inne
    całkiem z innej beczki
    fretki
    jedzenie
    kosmetycznie
    myśli nie zawsze optymistyczne
    zwierzęta domowe
Kontakt i parę słów o mnie
RybimOkiem.me -
  • Afryka
    • Botswana
    • Etiopia
    • Namibia
    • Seszele
    • Tanzania
    • Zimbabwe
  • Ameryki
    • USA
      • Kalifornia
  • Azja
    • Hong Kong
    • Indie
    • Indonezja
    • Japonia
    • Kambodża
    • Korea Południowa
    • Malezja
    • Myanmar (Birma)
    • Nepal
    • Singapur
    • Sri Lanka
    • Tajlandia
    • Wietnam
  • Bliski Wschód i Dubaj
    • Emiraty
    • Jordania
    • Oman
    • Dubaj Rybim Okiem
      • Architektura
      • Desert off road
      • Dubai – pytania i odpowiedzi – małe faq
      • pogoda w Dubaju
      • restauracje w Dubaju
      • z emirackiej prasy
      • życie w Dubaju
      • życie w Dubaju – koszty
      • życie w Dubaju – święta na obczyźnie
  • Europa
    • Austria
    • Islandia
    • Polska
    • Wyspa Man (Isle of Man)
  • Inne
    • całkiem z innej beczki
    • fretki
    • jedzenie
    • kosmetycznie
    • myśli nie zawsze optymistyczne
    • zwierzęta domowe
  • Kontakt i parę słów o mnie
Browsing Tag
nepal
Azja Rybim Okiem•Nepal•podróże małe i duże

wspomnienie z Nepalu

March 23, 2014 by admin No Comments
Zdjęciowe wspomnienie z Nepalu. Okolice miejscowości Pokhara.
Krasnal 🙂
 
Widok na jezioro i Pokharę ze wzgórza Sarangkot
Przystanek na wodę i złapanie oddechu
 
 
Panna dżdżownica 
Zieloność – tęsknię za tym w piaskownicy…
I znowu cywilizacja
Następnym razem chyba też się skuszę na paragliding
Pranie, wyżymanie
a tu pilnuję ja!
Kosmiczny brontozaur – szkoła językowa 😀
Takie miałam w doniczce w domu!
Miś Barei? Daleko chłopak zaszedł 😉

 

 

Share:
Reading time: 1 min
Azja Rybim Okiem•Nepal•podróże małe i duże

Zapalamy Himalaje – czyli wschód słońca nad masywem Annapurna / Nepal

August 11, 2013 by admin 2 Comments
Wstawanie przed świtem nie należy do moich ulubionych, szczególnie, że jestem typowym typem sowy. Na początku nawet chciałam sobie darować ten wschód słońca, ale na szczęście nie zrobiłam tego! Wstający dzień w górach to piękny widok! Słońce malujące góry zapiera dech w piersiach. Niestety aura nie do końca dawała nam się cieszyć tymi pięknymi widokami, bo razem ze świtem przyszła mgła i dość duża wilgotność powietrza, która ciut przesłaniała widok, ale i tak było pięknie!

Masyw Annapurna i najwyższy jego szczyt Annapurna I (8091 mnpm), który jest dziewiątym ośmiotysięcznikiem Ziemi w pierwszych promieniach słońca prezentował się imponująco. Na moich zdjęciach najbardziej widać szczyt o nazwie Machhaphuchhare co oznacza po prostu rybi ogon. Ma on 6993 mnpm.

 

Miejsca widokowe znajdują się na górze Sarang Kot na której miejscowi pobudowali motele i kawiarnie z tarasami widokowymi. Super miejsce do kontemplacji gór przy kawie czy herbacie.

Widać, że jesteśmy niewyspani co?

Kawa o wschodzie słońca w takich okolicznościach przyrody potrafi wynagrodzić wszystko 🙂

A tu na tarasie zjedliśmy śniadanie, nie przeszkadzał mi nawet omlet po raz tysięczny 🙂

Góry są niesamowitym miejscem! Za każdym razem kiedy w nich jestem czuję potęgę natury i ogromną pokorę w stosunku do niej. Zmuszają do refleksji nad życiem – przynajmniej ja tam mam 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Share:
Reading time: 1 min
Azja Rybim Okiem•Nepal•podróże małe i duże

Zip Flyer Pokhara / Nepal

July 1, 2013 by admin No Comments
Wybranie się tam było pomysłem mojej siosry i jej męża! Obejrzałam sobie filmik na youtube (http://www.youtube.com/watch?v=MsOzAbUt8n8) i stwierdziłam, że może być fajnie – jak zawsze kiedy chodzi o ekstrema potem bałam się strasznie podjętej decyzji. Musicie wiedzieć, że mam ogromny lęk wysokości, a chyba jeszcze większy lęk przed wytworami człowieka (wszelkie wierze, mosty itp.).
 
Dzień był piękny! Góra na którą najpierw trzeba było się wysoka. To są zdjęcia zrobione podczas jazy pod górkę. Kierowca chciał nas chyba doprowadzić do zawału serca swoim stylem jazdy – muszę powiedzieć, że był bardzo blisko!

Widok z miejsca początku liny w dolinę, gdzie kończy się zjazd. Zresztą liny widać w prawej części zdjęcia.

 

Na pierwszy ogień poszła moja siostra i jej mąż – szczęściarze. W tym momencie bałam się tak strasznie, że mysłałam, że zrezygnuję.

 

Jak widzicie zapinają człowieka w uprząż. Nogami trzeba się zaprzeć o zapadnię, która się zwolni jak zacznie się zjazd.

I poszli…

Chyba widać, że cały czas się waham 🙂 Zrobiłam głupią rzecz gdyż przeczytałam w ich biurze, że czasem, bardzo rzadko zdarza się iż człowiek zatrzymuje się gdzieś pomiędzy startem a metą. Akcja ratunkowa może trwać około 3 godzin! To dość straszne wisieć tam i czekać na ratunek!

Trochę danych na temat zjazdu:

– różnica wzniesień 600 metrów
– maksymalna prędkość 140 km/h
– długość 1850 metrów
 
W czasie jazdy na początku nie da się oddychać (przynajmniej ja tak miałam), pęd powietrza uniemożliwia zupełnie wzięcie oddechu. Dodatkowo wyciska łzy z oczu, miałam wrażenie że wyglądam jak płaczący bohaterowie kreskówek. 
 
Chwilowo opanował mnie także lęk o tym zatrzymaniu się. Paweł pojechał dużo szybciej i nie przyszło mi wtedy do głowy, że to wszystko fizyka i pojechał szybciej bo jest cięższy 🙂
 
 Jak już człowiek opanuje lęk to widoki jakimi można cieszyć oczy są powalające!

We did it!!!!!

Tu już pełen relaks podczas czekania na piwko i zdjęcia 🙂

I trochę widoków z doliny.

Kto widzi sokoła? A może to orzeł albo jastrząb…

Tak wygląda meta.

 A to bar na dole.

Mali mnisi wracają ze szkoły.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Share:
Reading time: 2 min
Azja Rybim Okiem•Nepal•podróże małe i duże•życie w Dubaju

Hanuman-dhoka Durbar Square – Kathmandu / Nepal

June 14, 2013 by admin No Comments
Dolina Kathmandu to centrum kulturalne całego Nepalu, a jeżeli chodzi o samą stolicę to kulturowym centrum tego miasta jest Hanuman-dhoka Durbar Square. Położony jest w centrum starej, a może powinnam napisać starożytnej części miasta, bo najstarsze budowle pochodzą z XII wieku. Sam plac to zespół świątynny, są tam świątynie i kapliczki zarówno buddyjskie jak i hinduistyczne. 
 
Tutaj też koronowani byli królowie Nepalu, a do XX wieku mieszkała tu rodzina królewska. Nepal był monarchią do 2007 roku. 
 
Historia tego kraju jest długa i burzliwa, ale jak jesteście ciekawi to poszukajcie w necie 🙂 Powiem tylko, że w 2001 roku jeden z członków rodziny królewskiej (następca tronu o imieniu  Dipendra) zabił sporą część tejże rodziny na końcu popełniając samobójstwo. Istnieje wiele teorii spiskowych na temat tych wydarzeń i na pewno jest to historia warta pochylenia się nad nią.
 
Poniżej Maju Dega – świątynia ta poświęcona zdaje się Vishnu została zbudowana w siedemnastym wieku, jest to najwyższy budynek na placu.

Gaddi Baithak wschodnią część placu zajmuje budynek zbudowany w stylu typowo neoklasycznym, który przywędrował tu z Europy . Jest to najnowszy dodatek do budynków na placu, powstał w 1908 roku. Jak nie trudno się domyślić była to część siedziby królewskiej.

 

Shiva-Parbati Temple 

Basantapur Durbar zwany inaczej Nau-talle Durbar to budynek pochodzący z 1730 roku. Jest to jeden z czterech budynków wierz za placu. Budynki te dostały nazwy po starożytnych miastach znajdujących się w dolinie – Kirtipur, Bhaktapur, Lalitpur i Basantapur.
 

Kal Bhairav – jest to wcielenie boga Shiva w jego najbardziej destrukcyjnej postaci. Nie wiadomo dokładnie kiedy rzeźba ta została wykonana. Przeniesiona została na plac przez króla Pratapa Malla po tym jak została odnaleziona na polach na północ od miasta. Co ciekawe w dalszym ciągu jest używana przez władze jako miejsce w którym ludzie przysięgają mówić prawdę i tylko prawdę.

 

A tu Pan Strażnik chroniący muzeum.

 

 

 

Share:
Reading time: 1 min
Azja Rybim Okiem•Nepal•podróże małe i duże

Kathmandu – Kumari ghar

June 8, 2013 by admin No Comments
Kumari to nepalska żyjąca bogini, inkarnacja bogini Taleju. A samo słowo kumari oznacza dziewica. Na wcielenie bogini jest wybierana dziewczynka, która nie weszła jeszcze w okres dojrzewania, zazwyczaj ma około 5 lat. Czczona jest przez nepalskich hinduistów i buddystów.
 
Jest tych żyjących boginek w Nepalu kilka ale najważniejsza jest ta z Kathmandu – Królewska Kumari, która zamieszkuje pałac Kumani Ghar na placu Hanuman-dhoka Durbar Square. Obecna Kumari została wybrana w 2008 roku, nazywa się Matina Shakya. Na oko ma około 9 lat i wygląda na smutne dziecko, ale też jaka ma być skoro nie może się bawić jak inne dzieci. Siedzi zamknięta w swoim pałacu, na szczęście otoczona rodziną. Mała Kumari jest nią do czasu pierwszej miesiączki lub poważnej choroby, gdyż taka lub strata dużej ilości krwi oznacza że bogini opuszcza ciało dziecka. Wtedy zaczynają się poszukiwania nowego wcielenia.
 
Pałac Kumari z zwenątrz. Został on wybudowany w 1757 roku przez króla Jaya Prakash’a Malla.

Jest to dość duży trzy kondygnacyjny budynek.

Pałac w środku.

W tych oknach pojawia się od czasu do czasu Kumari aby wierni mogli ją zobaczyć i podziwiać. Małej bogini nie można robić zdjęć, ale można kupić kartki pocztowe bądź albumy z jej zdjęciami, nie zakupiłam więc nie mam 🙂 

Tato, dziadek, wujek, albo jakiś inny członek rodziny małej bogini.

 

 

Share:
Reading time: 1 min
Azja Rybim Okiem•Indie•Nepal•podróże małe i duże

Jet Airways i lot do Kathmandu

June 3, 2013 by admin 2 Comments
Ciąg dalszy naszych wakacji na subkontynencie – z Jaipuru wróciliśmy do Delhi. Podróż pociągiem była całkiem ok, szczególnie biorąc pod uwagę mój stan zdrowia. W Delhi, kolejna pora zwiedzania mnie ominęła, gdyż leżałam w łóżku gorączkując i nie tylko na moje nieszczęście. Po Delhi przyszła pora na nasz nepalski wypad!
 
Nepal moje marzenie od zawsze, tak jak i Indie 🙂
 
Z Delhi do Kathmandu mieliśmy się dostać samolotem linii Jet Airways i to był najgorszy lot w moim życiu. Nie, nie, nic się nie stało, żadnych katastrof… na szczęście! 
 
Lot miał trwać niecałe dwie godziny, a… byliśmy w powietrzu ponad 10!!! W Kathmandu była zła pogoda, jest to jedno z trudniejszych lotnisk do wylądowania na nim. Miasto leży w dolinie otoczonej wysokimi górami i często pogoda zmienia się tam gwałtownie. Pilot, z którym mieliśmy ‘nieprzyjemność’ lecieć nie był najwyższych lotów, że się tak wyrażę 🙂
 
Z powodu tej pogody wysłano nasz samolot kołujący już nad lotniskiem przeznaczenia do Lucknow w Indiach. I tu było nasze pierwsze lądowanie tego dnia, a było ono straszne. Pilot zdobił to okropnie ‘wyboisto’, naprawdę okropnie! Trochę już latałam samolotami i tak źle jeszcze nigdy nie było!
 
Postaliśmy tam godzinę, siedząc w samolocie. Sprawę pogarszał fakt, iż zaraz po wylocie z Delhi załoga rozdała pasażerom piwko, dobre bo Tiger, ale wyobrażacie sobie jakie były kolejki do toalety potem!? Z drugiej strony to dość dziwne rozdawać piwo zamiast napojów bezalkoholowych 🙂
 
Polecieliśmy do Kathmandu i co znowu nas odesłali po kilkunastu minutach kołowania nad doliną. Znowu lądowanie w Lucknow i znowu stanie na pasie w samolocie. Kolejna godzina bez sensu i lot do Kathmandu. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że tym razem się uda, ale niestety nie! Kolejny raz skończyliśmy w Lucknow, ehhh no cóż życie! Na szczęście były całkiem dobre filmy w pokładowej telewizji. Tym razem staliśmy na lotnisku koło 2 godzin i po tym czasie wysłano samolot z powrotem do Delhi!!!! Załoga była już zmęczona, a pilot coraz bardziej bo z każdym lądowaniem było coraz gorzej – po pierwszym myślałam  że już gorzej być nie może, ale niestety mogło!
 
W Delhi linie lotnicze wypięły się na pasażerów! Tzn. wyznaczono nam lot na następny dzień na 10.45, godzinę wcześniej niż ten normalny, ale oprócz tego nie zaoferowano nam nic! Wykopano nas również z lotniska! Możecie to sobie wyobrazić?! Godzina około północy, zero hotelu i no cóż znaleźliśmy się na ulicy! Na lotnisku nie mogliśmy zostać z powodu durnych przepisów w Indiach! Wpuszczają na lotnisko nie wcześniej niż 3 godziny przed odlotem i trzeba okazać bilet! I to informacje dla wybierających się do Indii – pamiętajcie aby mieć WYDRUKOWANE wszystkie bilety bo inaczej nie wejdziecie na lotnisko!
 
Ale wracając do naszej sytuacji, północ, zimno, głodno, a my małe żuczki w wielkim nieprzyjaznym mieście. No dobra trochę przesadzam zimno nie było, ale miasto jak najbardziej nieprzyjazne! W końcu znaleźliśmy jakiś hotel, który miał wolne pokoje i znajdował się nieopodal lotniska. Nazwy kurcze nie pamiętam, ale był okropny. Pokój śmierdział strasznie papierochami, jak zapytałam o ciepłą wodę to pan w recepcji powiedział, że może zagrzać w czajniku i przynieść mi w wiadrze!!!! Dodam, że do ceny hotelu był doliczony podatek od luksusu!!! W dalszym ciągu zachodzę w głowę gdzie był ten luksus? Bo wody nie było nawet zimnej!!!! Ale gdzieś musieliśmy się podziać do rana, zawsze to lepsze niż krawężnik przed lotniskiem 😉
 
Nie polecę więcej z Jet Airways to jest pewne! Następnego dnia udało nam się dolecieć na miejsce i wylądować!!!! 
 
O wrażaniach z Nepalu w kolejnych postach! A dziś kilka zdjęć, nie z lotu tylko już z Kathmandu. Ciekawe czym ja się tak martwię 🙂 Za moimi plecami budynki na Hanuman Dhoka Durbar Square.
 

Uliczka – zauważyliście, że nie ma śmieci? To mnie zachwyciło w Nepalu! Po Indiach było tam prawie aseptycznie.

Niestety było bardzo pyliście, smog w stolicy Nepalu jest okropny. Po pierwszym dniu zakupiłam sobie maseczkę na twarz (podobną do tej, jaką ma ta pani w rikszy).

Piję sobie 🙂

Zakochane gołębie…

A to hotel, w którym mieszkaliśmy w Kathmandu. Dużo czystszy niż te, które oferowały nam Indie i przede wszystkim ciepła woda w kranie! Jak to człowiekowi niewiele do szczęścia potrzeba! Hotelik położony w dzielnicy Thamel, jedyny problem tego miejsca to pobliska imprezownia o nazwie Funky Buddha – no chyba, że ktoś lubi transową muzę, która wprawia w drgania szyby w oknach i nie daje spać 🙂

 
Share:
Reading time: 4 min
Azja Rybim Okiem•Nepal•podróże małe i duże

Holi – Festiwal Kolorów, 26.03.2013

April 18, 2013 by admin 2 Comments
Będzie trochę niechronologicznie, bo na Święto Holi trafiliśmy w Nepalu, ale jest ono kolorowe i wesołe a ja mam dziś podły nastrój, bo cały czas w głowie kołacze ból migrenowy, już przechodzi i mogę zacząć egzystować, ale cały czas jeszcze tam go mam. Postanowiłam więc poprawić sobie humor wspomnieniami z tego kolorowego dnia.
 
Na Holi trafiliśmy w Nepalu w Pokharze, a potem w Kathmandu (gdyż tego dnia wracaliśmy do stolicy Nepalu). 
Kilka słów o samym Holi. Jest to takie święto wiosny, coś jak nasze topienie Marzanny. Wywodzi się z hinduizmu, ale stało się popularne również w innych społecznościach. Wcale mnie to nie dziwi, gdyż niesie ze sobą ogromną dawkę optymizmu!
Obecnie Holi obchodzone jest w wielu miejscach na świecie, gdzie żyją duże społeczności hinduskie lub nepalskie. Również w Dubaju społeczność hinduska obchodzi Holi, czego dowodem są zdjęcia w linku Holi w Dubaju.
 
Obchodzone jest w dzień pełni księżyca w miesiącu Phalguna, nasz luty-marzec. Jest to jak już wspomniałam takie święto wiosny, kiedy należy się cieszyć żegnając zimę i witając wiosnę. Podczas Holi pali się ogniska oraz obrzuca się nawzajem kolorowymi proszkami lub oblewa zabarwioną wodą. Ma ono również bardziej religijne korzenie, które różnią się w zależności od regionu oraz wyznawanej tradycji hinduistycznej, trochę inaczej jest w śiwaizmie a inaczej w  wisznuizmie.
Kolorowe proszki można kupić wszędzie, te zdjęcia zrobiłam na straganach w Orchhy.
 

Ten dzień dla dzieciaków jest mega zabawą, a jak biali dadzą się oblać to są szczęśliwe na maxa. Tu muszę zaznaczyć, że jeżeli nie chcesz brać udziału w zabawie to nikt cie nie obleje ani nie pomaluje proszkiem. Wystarczy dać znać, że się nie chce. Tak przynajmniej było w Nepalu! Poradzili sobie z chuligaństwem, które jest nam tak dobrze znane z obchodów śmigusa dyngusa, w prosty sposób – osoby które ‘bawią się’ kosztem innych są aresztowane i płacą srogie kary. Nasze polskie władze mogłyby wziąć przykład z nepalskich!

Chociaż jest jeszcze jedna rzecz, która jest dla mnie przynajmniej mega jeżeli chodzi o Nepal!!! Jest to kraj, jedyny w Azji co prawda, który zalegalizował związki osób tej samej płaci. Szacun!
  

Ta dziewczynka była niesamowita  Radość jaka malowała się na jej twarzy kiedy wysmarowywała nas farbą była po prostu bezcenna 🙂

Postanowiliśmy na chwilę iść na kawę i poobserwować z góry ludzi. Poniżej spotkanie dwóch grup 🙂

Pomazali się, pomazali i rozeszli 🙂

Trochę się bałam, że te farby mnie uczulą, albo nie będę mogła ich zmyć, ale na szczęście nie zostawiły po sobie trwałych śladów 🙂

 

Ten chłopak biegł za nami dobre kilkadziesiąt metrów aby dodać swoich kolorków 🙂 Bardzo pozytywny gość 🙂

Panu sklepikarzowi też się dostało, chociaż oni to pewnie wieczorem dopiero zaczęli zabawę na całego, bo w dzień przecież trzeba pracować.

A tak wyglądał Paweł.

To już Kathmandu

 
To był na prawdę piękny i kolorowy dzień 🙂
Share:
Reading time: 2 min
Azja Rybim Okiem•całkiem z innej beczki•Indie•Nepal•podróże małe i duże

Podróże, podróże…

March 7, 2013 by admin 1 Comment
Kochani jadę na wakacje! Postaram się coś tu wrzucić na bieżąco, ale nie wiem jak z netem będzie. Jeżeli nie będę miała dostępu do sieci obiecuję po powrocie wrzucić ogromną dawkę wrażeń, wspomnień okraszonych zdjęciami!
 
Będą to tematy kompletnie nie związane z Dubajem i Emiratami, ale myślę, że ciekawe 🙂 Chociaż biorąc pod uwagę fakt, iż mieszka tutaj w Dubaju cała masa obywateli tego kraju to jednak trochę ‘dubajsko’ też będzie 🙂 
 
A jedziemy do miejsca niewątpliwie pięknego, z barwną historią! Nasyconego kolorami i zapachami (tymi mocno nieprzyjemnymi też!). Jedna z podróży moich marzeń! Trochę te marzenia zostały podkopane przez opinie na temat tego kraju wygłaszane przez jego obywateli, ale nie na tyle żeby nie pojechać. Muszę się przekonać na własnej skórze jak jest i wtedy będę mogła wydać opinię, moją własną i skromną, bo na pewno nie będę jej nikomu narzucać, będę ją po prostu mieć 🙂
 
Jedziemy tu
Fot. podroze.gazeta.pl

 Podpowiedź druga

Fot. news.o.pl
Jak ktoś jeszcze nie wie to trzecia
Fot. www.tanie-loty.com.pl
Indie…
Ogromny kraj z wieloma językami. Według SIL (Summer Institute of Linguistics) jest ich w Indiach aż 415!!!! Urzędowy jest angielski, hindi i jeszcze 21 innych – toż to musi być jakiś urzędowy koszmar! Z tego co wiem Indusi uwielbiają biurokrację, pieczątki, formularze i druczki 🙂 Jest to republika zrzeszająca wiele różnych kulturowo i wyznaniowo ludzi. Kraj podzielony jest na 28 stanów, 6 terytoriów związkowych i 1 terytorium stołeczne. Jeżeli chodzi o religię najwięcej jest hinduistów (prawie 80%). Jest to drugi kraj na świecie pod względem ilości ludzi; w 2008 roku było ich 1.15 miliarda. Indusi kochają dzieci i mają ich dużo, więc niebawem będzie to najliczniejszy pod względem ludzkości kraj na ziemi. Przegonią Chińczyków, moim zdaniem, na pewno! Kiedyś mówiono, że zaleje nas żółta fala lub zadepczą nas Chińczycy, ja powiedziałabym, że zaleje nas kolorowa fala. Kolorowa bo Indusi są bardzo zróżnicowani pod względem koloru skóry, a oprócz tego kochają kolory! Induskie ubrania są bardzo barwne.
 
 
Tyle teraz reszta w trakcie lub po powrocie 😀 Życzcie mi powodzenia!
Share:
Reading time: 1 min

O mnie

Cześć, mam na imię Wanda. Na moim blogu możecie poczytać o Dubaju, w którym mieszkam, oraz o różnych miejscach, które odwiedziłam :) Kocham podróże i góry, bardzo... kocham też małe futrzaki, które mieszkają ze mną, a mianowicie fretki!

Instagram

instagram – vanda_does_pilates

Recent Posts

  • Jakby co to żyję ;)
  • 2021 puff i już 2022
  • Kilka słów o Islandii
  • Seszele czyli raj na Ziemi – wstęp
  • Wyspa Sir Bani Yas w Emiracie Abu Dhabi

Archives

  • April 2022
  • January 2022
  • October 2021
  • September 2021
  • June 2021
  • March 2021
  • February 2021
  • June 2020
  • April 2020
  • December 2019
  • November 2019
  • October 2019
  • August 2019
  • July 2019
  • June 2019
  • May 2019
  • April 2019
  • December 2018
  • November 2018
  • October 2018
  • May 2018
  • March 2018
  • January 2018
  • December 2017
  • November 2017
  • September 2017
  • August 2017
  • July 2017
  • June 2017
  • May 2017
  • April 2017
  • March 2017
  • February 2017
  • January 2017
  • December 2016
  • November 2016
  • October 2016
  • September 2016
  • August 2016
  • July 2016
  • June 2016
  • May 2016
  • March 2016
  • February 2016
  • January 2016
  • December 2015
  • November 2015
  • October 2015
  • September 2015
  • August 2015
  • July 2015
  • June 2015
  • May 2015
  • April 2015
  • March 2015
  • February 2015
  • January 2015
  • December 2014
  • November 2014
  • October 2014
  • September 2014
  • August 2014
  • July 2014
  • June 2014
  • May 2014
  • April 2014
  • March 2014
  • February 2014
  • January 2014
  • December 2013
  • November 2013
  • October 2013
  • September 2013
  • August 2013
  • July 2013
  • June 2013
  • May 2013
  • April 2013
  • March 2013
  • February 2013
  • January 2013
  • December 2012
  • November 2012
  • October 2012
  • September 2012
  • August 2012
  • July 2012
  • May 2012
  • April 2012
  • February 2012
  • January 2012
  • December 2011
  • November 2011
  • October 2011
  • September 2011
  • August 2011
  • July 2011
  • June 2011
  • April 2011
  • March 2011
This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

© 2017 copyright PREMIUMCODING // All rights reserved
Designed by Premiumcoding
W celu zapewnienia maksymalnej wygody uzytkowników przy korzystaniu z witryny ta strona stosuje pliki cookies. Szczególy w naszej Polityce prywatnosci. Kliknij "Zgadzam sie" Szczególy