Lato, lato, lato ach to Ty!
Niezaprzeczalnie jest już z nami. Powoli miasto zaczyna się wyludniać. Po zakończeniu szkoły wyjechała pierwsza część, zaraz zacznie się ‘lato’ dla pracowników administracyjnych szkół i nauczycieli, więc kolejna ogromna grupa wyjedzie. Fajne jest wtedy miasto, wydaje się puste 🙂 Ale… zawsze jest jakieś ale!
Od rana w telewizji nie mówią o niczym innym 🙂 Jest to zupełnie zrozumiałe 🙂 Nawet my, którzy piłką nożną nie interesujemy się wcale oglądamy wszystkie mecze naszej reprezentacji. A wczorajszy prawie o zawał nas przyprawił! Emocje niesamowite, chłopaki grają na światowym poziomie! Fabiański mistrz! Już się nie możemy doczekać na kolejny mecz i trzymamy kciuki za kolejną wygraną
Finał Euro2016 byłby piękny w składzie Polska – Islandia 🙂
mały update po dzisiejszym meczu i wykopaniu do domu Angoli
mamy szansę na finał Polska – Islandia 🙂 Trzymam kciuki za oba zespoły w ćwierćfinałach 🙂
Jutro zaczyna się Ramadan. Pisałam już o tym miesiącu kilkakrotnie na blogu. Potrwa miesiąc, jak to miesiąc, do 7 lipca.
Wklejam linka z postem z tamtego roku o tym co można i o tym czego nie można podczas tego ważnego dla Muzułmanów miesiąca – http://rybimokiem.me/2015/07/kilka-sow-o-ramadanie.html.
Jeżeli w terminie od 6.06 do 7.07 znajdziecie się w Dubaju to dobra ściąga jak się zachować – warto uszanować lokalną kulturę i zwyczaje.
Ramadan Kareem dla wszystkich muzułmańskich znajomych 🙂
Rano pojechaliśmy zobaczyć klasztor Salay Yoke Soun Kyaung Taw Gyi. Piękny drewniany dziewiętnastowieczny budynek.
No cóż nie zawsze wszystko można zaplanować! Na lotnisko przyjechaliśmy na 7, gdyż nasz lot miał być chwilę po 8.00. Jest właśnie godzina 12.40 a my zamiast śmigać rowerami między świątyniami w Bagan, dalej siedzimy na lotnisku w Mandalay. W Yangonie jest gęsta mgła i samoloty czekają na start.
Padam na ryjek. Ostatni tydzień intensywnego podróżowania, wstawania wcześnie rano i chodzenia spać późno odcisnelo swoje piętno! Dziś rano ledwo się podniosłam, budzik został zignorowany a jak tylko wsiadam do busa to zasypiam 😂
Na poszukiwania nawiedzonego pałacu wybraliśmy się większą ekipą. Patrząc od prawej mamy Magdę i Tomka z www.podróżne.tk, potem jestem ja, i po lewej Marcelina z vloga o życiu w Dubaju (znajdziecie ją na youtube). Wiadomo, jeżeli zapuszczać się w miejsca gdzie straszy to tylko ze sprawdzoną ekipą!
Przedziwna jest też konstrukcja. Architekt tego budynku chyba lubi dziwne twory. Budynek jest nieregularny, z masą nisz, wypustek i innego tałatajstwa.
Co się niewątpliwie odbija na równie nieregularnym wnętrzu. Weszliśmy do środka przez drzwi do garażu, gdyż główne okazały się zamknięte. Większą część parteru zajmuje ogromny hol. W pokojach przylegających do holu znajdują się stare meble, rzeźby i inne przedmioty typu ten wielki dzbanek.
I kolejny dzbanek, ten taki typowy jak używany tutaj do kawy, tyle, że dla giganta 🙂
Cała klatka schodowa, jak również większość pomieszczeń, jest wykafelkowana. Przedziwne to jest, rozumiem kafle na podłodze, ale na ścianach!? Ok w łazience, kuchni, ale w pokojach?! Paweł się śmiał, że skoro cały budynek jest dziwaczny i w sumie budzący grozę, to może te kafle były po to aby…
łatwiej było z nich zmyć krew 😛 Po paru sadystycznych mordach nie było by dziwne gdyby zaczęło straszyć – to oczywiście żart i konfabulacja wywołana przedziwną atmosferą tego miejsca!
Wszystkie drzwi są miastenie rzeźbione. Moim zdaniem są bardzo ładne i w sumie mogłabym mieć takie w domu. Do odpowiednio zaprojektowanych wnętrz pasowałyby idealnie. Wyobraźcie sobie takie w pomieszczeniach w stylu prowansalskim lub rustykalnym.
Sufit holu na parterze kryje w sobie tajemnicę pierwszego piętra…
Żyrandole kryształowe, na ścianach mozaikowe obrazy. Całość jednak dość kiczowata w odbiorze.
Wiele pokojów wygląda trochę jak sale balowe 🙂 Ogromnie ciekawi mnie to jak wyglądały te wnętrza jak dom był jeszcze zamieszkany. Podejrzewam, że stały tu meble w stylu Ludwika XIV jakie można tu znaleźć w sklepach.
Zresztą jak widzicie w składziku ostały się jakieś dokładnie w takim stylu. Pałac za czasów świetności musiał budzić podziw, aczkolwiek był obrazem kiczu nad kiczami 🙂
Mozaika na suficie w przedziwnych barwach, powiedziałabym barbiowych. Nie chciałabym się budzić i widzieć czegoś takiego co rano. Fakt jestem zwolenniczką prostych wnętrz, a to wywołuje u mnie mdłości i kłóci się z przyjętym przeze mnie poczuciem estetyki.
Jakby tego było mało marmurowa toaleta i bidet! Różnych łazienek widziałam chyba z 10. Pomieszczeń mieszkalnych naliczyłam ze 20!
O! a to jest kolejna dziwna tajemnica tego domu. Hol pierwszego pietra! Wygląda jak pomieszczenie do odprawiania tajemnych rytuałów. Na tą piramidę pada światło ze studni prowadzącej na kolejne piętro.
A w tej łazience chyba jakieś ptaczory się zagnieździły, a przynajmniej urządziły sobie małą kloakę.
Kolejne pietro, najwyższe. Pokój z lufcikami w suficie oraz znakami zodiaku wymalowanymi na nim.
A tu ta ‘studnia’ o której pisałam wcześniej, przez którą światło wpada na piramidę. W południe kiedy słońce stoi w zenicie musi się tam rozgrywać interesująca gra świateł i cienia.
Rzut oka na czubek piramidy.
Kilka ujęć znaków zodiaku.
Muszę przyznać, że nie widziałam nigdy wodnika ze skrzydłami anioła.
Sufit kolejnego pomieszczenia.
Wanna została wytargana z pomieszczenia obok, które ma ogromne okna. Hmm fajnie brać kąpiel z widokiem na okolicę.
Przedziwne miejsce budzące grozę, trochę podziw, a trochę mdłości wywołane kiczowatością niektórych pomieszczeń. Myślę, że dziwne uczucie, które mi towarzyszyło w tym domu to sprawa zasłyszanych/przeczytanych historii na temat tego miejsca…
…a może to był jednak dżin!?
Cześć, mam na imię Wanda. Na moim blogu możecie poczytać o Dubaju, w którym mieszkam, oraz o różnych miejscach, które odwiedziłam :) Kocham podróże i góry, bardzo... kocham też małe futrzaki, które mieszkają ze mną, a mianowicie fretki!