Mimo, że mieszkam tutaj już prawie dwa lata, jest jedna rzecz do której przyzwyczaić się nie mogę. Nie jest to coś strasznego czy utrudniającego życie, ale po prostu cały czas mnie zadziwia. Chodzi mi o to jak szybko zapada tu mrok, a w zasadzie jak szybko robi się zupełnie ciemno.
Dzień i noc jeżeli chodzi o długość są w tej szerokości geograficznej w miarę takie same cały rok, różnica między najkrótszym a najdłuższym dniem to około 3 godziny, nie jest ona duża. Kiedy w Polsce w lecie dzień kończy się o 11, tutaj noc nastaje około 7.
Teraz w listopadzie zachód słońca jest około 5.30 i jest to ten czas w roku kiedy mamy dłuższy dzień niż Polska, bo tam słońce idzie spać około 4.
Ale wracając do samego zachodu słońca. Od momentu kiedy niebo zaczyna się stroić w piękne barwy do zmiany decyzji i przywdziania absolutnej czerni mija około 20 minut. Tak jakby ktoś przyszedł i zgasił światło 🙂
Jeżeli chce się zrobić zdjęcia zachodu słońca trzeba być szybkim i przygotowanym 🙂
I kilka zdjęć dzisiejszego zachodu słońca.
Zdjęcia zrobione niestety tylko iphonem, bo aparat porwał mój mąż 🙂